Piękne i waleczne.


 Istotą kobiety jest piękno. (…) Pragnienie bycia piękną jest odwiecznym marzeniem kobiet. (…); nie chodzi nam o „doskonałą figurę”. Pięknem kobiety jest przede wszystkim duchowe piękno. (…) Została zamierzona jako wcielenie – nasze doznanie w ludzkiej postaci – Urzekającego Boga, (…) który nas zaprasza. (...)  Piękno może być najpotężniejszą rzeczą na świecie. Piękno przemawia. Piękno zaprasza. Piękno karmi. Piękno przynosi ulgę. Inspiruje. Jest transcendentne. Przyciąga nas do Boga."1

        Dlatego o piękno kobiecych serc i marzeń tam ukrytych toczy się ogromna i poważna walka na tym świecie. Większość z nas kobiet zna doskonale dylematy i nieustanne pytania skrywane bądź wyrażane z głębi naszych dusz. Dotyczą zawsze naszego wyglądu, chęci bycia piękną i zauważoną przez tego, który by nas pokochał z pasją. "Chcemy piękna, które może być widziane, odczuwane, piękna, które ma wpływ na innych, własnego piękna, które mogłybyśmy odkryć w nas samych." (Tamże, s. 28). Mimo, iż kultura współczesna wypaczyła "kobiecość" na różne sposoby oraz wylansowała jakieś „wyśrubowane” kanony piękna kobiecego ciała, ale i kryteriów dotyczących tego, czym ma być kobiecość, to dodatkowo nałożyła na kobiety wymogi związane z rolami zawodowymi, które trzeba godzić z rolą żony, matki i wszystko-ogarniającej kobiety perfekcyjnej. To sprawia, że w codziennej gonitwie zatraca ona swój rytm, a często w rolach jej narzuconych zatraca siebie (swoją kobiecą duszę).2 Są trzy główne marzenia duszy kobiecej: 1. o romansie, w którym jestem chciana, upragniona i walczy się o mnie; 2. "o odegraniu niezastąpionej roli w wielkiej przygodzie" (historii); 3. o odkryciu jej piękna. 

        Wiele wysłuchanych opowieści kobiecych mówią o tym samym - o zmaganiach z ich poczuciem wartości, ich lękach, by nie być samotnymi, porzuconymi, czy zdradzonymi przez ich mężczyzn (mężów). "Wynikiem tego jest poczucie wstydu. (...).”Czuję się jak urządzenie domowe” – wyznała nam pewna kobieta. To nie znaczy, że mężczyźni również nie mocują się z własnym poczuciem wartości. Ale w przypadku kobiet jest w tych zmaganiach coś głębszego i o wiele bardziej uniwersalnego”.3( Tamże, s. 32). 

        Kobiety noszą w sobie "odwieczne" marzenia o byciu księżniczkami. Można to zaobserwować u dziewczynek, które wyrażają bez żenady i skrępowania to, co noszą w swoich ufnych serduszkach, „niespaczonych” jeszcze przez złe doświadczenia i społeczeństwo. O ile sięgniemy pamięcią do dzieciństwa to wynurzają się z niego dziewczynki przebrane w piękne sukienki, falbanki, pantofelki, fantazyjne kokardki,  korony ze złotka na głowach. 

        W dorosłości wcale nam to nie przechodzi. Zmieniają się tylko przebrania. Wystarczy spojrzeć na nasze fotki na Facebooku. Sama przyznaję, że lubię pokazywać się w różnych "odsłonach" piękna, w zmiennych "dekoracjach" (od krajobrazów natury, po pałace, zamki, ogrody, na tle miast, pejzaży, w gronie ludzi bliższych i dalszych, itp.) jakby zadając sobie pytanie: Czy ciągle jestem atrakcyjna? Pragniemy ujawniać swoje piękno. Wybieramy najlepsze, naszym zdaniem, ujęcia siebie. Lubimy eksperymenty estetyczne. Zobaczyłam to jeszcze wyraźniej na naszej babskiej wyprawie wakacyjnej tego lata. Byłyśmy trzy w różnym wieku, ale łączyło nas jedno - miałyśmy małego "bzika" na punkcie robienia zdjęć tam, gdzie dotarłyśmy. Trzeba to szczerze przyznać, przebierałyśmy się co rusz robiąc sobie nawzajem z osobna, jak i razem zdjęcia w różnych kontekstach. W pałacach i ogrodach przebrałyśmy się w suknie, robiąc sobie sesje w miejscach najbardziej uroczych. Czułam się jakbym była na jakimś planie filmowym grając sceny kostiumowe, przeniesiona do innej epoki. Mogłyśmy się na moment poczuć wyjątkowo, wyrwane z naszej "zarobionej" i przewidywalnej codzienności. Poczułyśmy smak przygody, w której kreowałyśmy główne role. 

        Autorzy „Urzekającej” piszą: „Wszystkie te legendy i bajki o nieujawnionych Księżniczkach i Pięknych pod przebraniem służących są bardziej adekwatne niż myślisz."( Tamże, s.32-32).

        W miarę dorastania jesteśmy z tego okradzione. Dzieje się to na różne sposoby. Znam swoją historię pozbawienia mnie pierwotnego przekonania, które nosiłam w sobie jako dziewczynka, że jestem z królewskiego rodu, powołana do rzeczy większych niż stłamszone kobiety, które widziałam w swoim otoczeniu. Przeciwko takiej doli i przeznaczeniu kobiety buntowałam się od czasu dojrzewającej świadomości. Może dlatego (m. innymi) wybrałam filozofię?:-))) Wysłuchałam setki (jak nie więcej) historii kobiet, które zostały zranione w sferze kobiecości, że przestały wierzyć w to, że są piękne, godne podziwu, że mają wartość i znaczenie. Zostały sponiewierane w swej kobiecości, zwątpiły, że cokolwiek mogą i stały się dalekie od zamierzenia i projektu Stwórcy. Zamieniły się w kopciuszka, albo królową śniegu, w zależności od siły osobowości. 

        W tych opowieściach widać zamachy na piękno kobiecego, wrażliwego serca, kiedy piękno było niezauważane, wyszydzane, zdeptane brutalnie przez wykorzystanie seksualne, wyśmiane, przeklęte w niewybrednych sformułowaniach, nie wyrażone w emocjach pozytywnie zwerbalizowanych. Jednym słowem piękno kobiety zostało tak mocno uderzone, że powstała jedna wielka rana, która ukrywa się najczęściej za różnymi zasłonami dziwnych i de facto nie prawdziwych postaw i "masek". Na pozór ogarnięte, elegancko ubrane, uśmiechnięte, przyzwoite, lub wyzywająco wymakijażowane twarze dziewczyn i kobiet, a pod spodem jedna wielka, boląca i często, z wierzchu tylko, zapudrowana rana serca. Korzeń tych zranień zawsze jest ten sam – domy rodzinne, a szczególnie ojcowie.

         Kilka dni temu wysłuchałam opowieści młodej, ładnej i oryginalnej w swoim potencjale dziewczyny, która nosiła w sobie odrzucenie ze strony ojca. Ten nie radząc sobie z emocjami swojej żony, uciekał z domu (na spacery, na wyjazdy, do pracy, itp.), a swoją pierworodną córkę krytykował, nigdy z nią nie rozmawiał, odsunął się od niej emocjonalnie. Ona zaś pozostawiona przez rodziców, pozostawiona w samotności, najpierw wyrażała swój bunt, a potem zgaszona i karcona za to, będąc zagrożoną w poczuciu bezpieczeństwa, stwierdziła, że nie warto walczyć. Zamknęła swoje serce i żyła już sama, robiąc pozory grzecznej, bezproblemowej dziewczyny, układającej sobie życie po swojemu, bez wsparcia rodziców, bez relacji. Inna pięknie się wystroiła na bal maturalny. Schodziła po schodach jak księżniczka, by wzbudzić podziw swego ojca (w pierwszej kolejności)... a spotkała się, zamiast reakcji „Łał”, z krytyczną uwagą „wystroiłaś się jak choinka, jak ladaco”. Ta uwaga zmiotła ją doszczętnie wbijając sztylet w jej piękno. Odtąd będzie się kamuflować i nie wystawi swojej urody na pokaz, by nie być ponownie tak potraktowaną. Wszędzie ich pełno – dziewczyn i kobiet typu „Zosie samosie”. Niezależne, zaradne, operatywne, wykształcone, piękne na zewnątrz, z bardzo samotnymi sercami, spowodowanymi przez rany odrzucenia ze strony ojców. Na zewnątrz pewne siebie, wręcz aroganckie, wyzywające i silne feministki, ale w środku zranione, niepewne siebie, przestraszone, pełne bólu emocjonalnego, małe skrzywdzone, niekochane dziewczynki. Mała dziewczynka chce uzyskać odpowiedź na pytanie: czy jestem śliczna? Rozkloszowane spódnice, przebieranki, pragnienie, by być piękną i zauważoną – to jest to, o co w tym przypadku chodzi”.( Tamże, s. 55). Wszystkie małe dziewczynki szukają tych odpowiedzi u swojego taty. A często zostają nafaszerowane odpowiedziami wprost lub nie wprost: „Nie ma w tobie córko nic specjalnego, nic pięknego, nic urzekającego; wręcz przeciwnie jesteś brzydka, za gruba; nikt cię nie pokocha; jesteś problemem dla mnie; po co się urodziłaś?”, itp. Takie komunikaty zostawiają wielką, nieuleczoną ranę w sercu dziewczynek, rzucającą cień na całe przyszłe ich  życie. Nie zawsze są to ojcowie patologiczni, agresywni, nałogowi alkoholicy, osobnicy o  prymitywnej osobowości, całkowicie pozbawieni uczuć. Równie wielkie rany odrzucenia zostawiają ojcowie bierni i obojętni emocjonalnie, niezaangażowani wobec swoich córek, nieobecni. Ten najpowszechniejszy typ ojców w naszych polskich rodzinach przekazuje wzór mężczyzny, którego nie interesują uczucia, myśli i przeżycia kobiety. Nie są oni żadnym wsparciem psychicznym dla nich, nie wyrażają uczuć miłości. Są zabunkrowanymi osobnikami, często o narcystycznym nastawieniu. Jaki wzorzec oferują swoim córkom, przyszłym kobietom i żonom? Niestety jest to dramatycznie niewłaściwy wzorzec relacji męsko-damskich, który ma moc negatywnego "zasiewu". Kobiety z takim bagażem „pokiereszowania” swej duszy, ze zniszczoną wartością samej siebie , wchodzą w związki małżeńskie, mając nadzieję, że tam dostaną lepsze odpowiedzi na swoje zranione dylematy. Najczęściej nie otrzymują. Utwierdzają się w swoim kłamstwie, jakie płynie z rany wymierzonej przeciwko jej kobiecemu pięknu.

        Oto jedna z wypowiedzi zranionej duszy kobiety, której zarobieni rodzice w ogóle nie zauważali, nie poświęcali jej czasu, co ona odbierała wprost jako dowód, że jest nieważna, niekochana. Takich kobiet jest wokół nas mnóstwo. Może jesteś jedną z nich?

        Piłam alkohol, zażywałam narkotyki, żeby stłumić ból moich ran. I jak to robi wiele młodych kobiet, których serca były niezauważane lub celowo zranione przez ojców, zwróciłam się po miłość do chłopców, a potem do mężczyzn. Przynajmniej byłam dla czegoś chciana, przekonywałam siebie, chociaż na jedną noc”(…) Zgodziłam się z wrogiem mojej duszy, że jestem osobą paskudną i zasługującą jedynie na ból. (…) Piękno było niebezpieczne. Uznałam, że ono prowokuje napaści, ono przyniosło mi niewypowiedziany ból, a z nim, jak o tym wie mnóstwo kobiet, nieustępujący wstyd. (…) Przekazy moich dziecięcych ran zostały boleśnie wzmocnione. Ukryj swoje serce. Sprawiasz same tylko rozczarowania. Nie jesteś nic warta. Nikogo to nie obchodzi. Nikt nie chce, żeby go to obchodziło. Jesteś sama”.(Tamże, s. 84-86)4

        Trzeba to wyraźnie powiedzieć, że za kurtyną tych dramatycznych historii zranionych serc i kobiecych i męskich, czai się odwieczny wróg człowieka, ojciec kłamstwa (jak nazywa go Biblia). Nie mówię tutaj, że odpowiedzialności za „niższe” traktowanie kobiet nie ponoszą mężczyźni, którzy tworzą – w przeważającej części – historie społeczeństw i narodów. Ale zgadzam się zdecydowanie ze stwierdzeniem Johna i Stasi Eldredge, że „długiej historii i niesłychanej brutalności – nie można zrozumieć w oderwaniu od duchowych sił szatana, przed którym ostrzega nas Pismo Święte.”( Tamże, s.89). On nienawidzi Ewę za: 1. piękno. „Szatan upadł z powodu swojego piękna. Teraz jego serce w rewanżu atakuje piękno. (…) Ponieważ (Ewa) jest urzekająca, niepowtarzalnie wspaniała, a on taki być nie może. Ona jest ucieleśnieniem piękna Boga. Bardziej niż cokolwiek innego w całym stworzeniu ucieleśnia chwałę Boga”.(Tamże, s.91)

        2. Za życie – bo „One wnoszą również życie do świata z uczuciem, uwagą skierowaną na innych, duchowością – we wszystkim, czego dotkną”. (Tamże, s.91)

        Jemu najbardziej zależy, by kobiety zwątpiły, a potem uwierzyły w kłamstwa, które wypływają ze zranień jej duszy, że jest niegodna miłości, zachwytu, wartości. Jest to cios w samo sedno jej przeznaczenia, a jest ono całkiem odwrotne od tego, co kłamliwie "nadaje" wróg w jej głowie i emocjach, używając ran przeszłości.  Przeznaczeniem każdej kobiety jest bowiem - bycie kochaną, podziwianą i ważną w małżeństwie, rodzinie, społeczeństwie i historii.

        Drugą część chcę temu zagadnieniu poświęcić, zastanawiając się: Dlaczego kobiety stały się waleczne? O jakie wartości walczą kobiety? Jakie jest ich prawdziwe przeznaczenie ustanowione przez Boga – Stwórcę od czasów stworzenia kobiety? W jaki sposób kobiety mogą odzyskać utraconą pozycję? O drodze prawdziwego wyzwolenia kobiety.



 


1 (John & Stasi Eldredge, Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy, Logos 2011, s. 27, 132-133).

2 Niezwykle interesującą książkę, w temacie zatracenia siebie i ucieczki od kobiecego serca, napisała Natalia de Barbaro, Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie. Pisze ona o trzech typach „zasznurowanych” kobiet, a mianowicie o roli: 1. potulnej, 2. męczennicy; 3. królowej śniegu.

3 Odsyłam do rewelacyjnej książki Brene Brown, Dary niedoskonałości. Jak przestać się przejmować tym, kim powinnyśmy być, i zaakceptować to, kim jesteśmy., Media Rodzina. Mówi ona na temat wstydu kobiet oraz pokonania go wraz z perfekcjonizmem poprzez zaakceptowanie swoich wad i niedoskonałości i uznanie siebie za wystarczającą.

4 Niezwykłe studium przypadku pięknej i odrzuconej kobiety oraz jej córki (najpierw przez swoich rodziców, a potem przez swojego kochanka) zawarła Francine Rivers, Potęga miłości, Wyd, Szaron 2018.

Komentarze

Popularne posty