CD. Nowe narodzenie. Jakie
zmiany się dokonują w człowieku narodzonym z Ducha Bożego?
Różnica między naturalnym człowiekiem, a człowiekiem duchowym
( zrodzonym z Boga w Chrystusie) jest taka jak między zwykłym koniem a pegazem.
Biblijna
prawda o nowym narodzeniu wskazuje na kilka aspektów zmian fundamentalnych, jakie następują w człowieku, który przyjął
zbawczą
wiarę, przyjął osobiście Jezusa jako swojego osobistego
Zbawiciela. Są one na tyle „rewolucyjne”, iż możemy śmiało
stwierdzić, że stanowić mogą podstawę do wyróżnienia nowej
antropologii
człowieka
odkupionego,
na nowo narodzonego. Zaczyna on
nowy rodzaj egzystencji na wyższym, duchowym poziomie. Oto niektóre
z owych wyróżnionych zmian charakteryzujących człowieka na nowego
narodzonego : 1.
ożywienie
od wewnątrz – sfera martwego dotąd ducha podłączona zostaje do
ponad-naturalnego życia wiecznego pochodzącego od Boga; 2.
diametralna zmiana struktury immanentnej człowieka- z bytu
„dwuczęściowego”, psycho - fizycznego stajemy się bytem
trzyczęściowym,
pneumo -psycho-somatycznym, z radykalną dominacją ducha, w którym
panuje Duch Święty,
a tym samym
zostaje przywrócony dawny, jaki
był na początku, porządek
dominacji ducha nad duszą
i ciałem 3. z istnień stworzonych przez
Boga
zostajemy ponownie zrodzeni
do nowej
godności bycia
synami Boga
Najwyższego,
który staje się dla nich Ojcem, 4. przemienienie,
proces
transformacji – z grzesznika w świętego, którego zaczyna od
wewnątrz przemieniać Święty Duch swoją ponadnaturalną mocą.
Proces
zmian nowego człowieka konstytuuje proces „uświęcania”,
udoskonalania, kształtowania charakteru, który zaczyna się od
momentu „nowego narodzenia” a rozciąga się na wieczność. Ci,
którzy zostali ożywieni
nowym
rodzajem życia należą do nowej kategorii ludzi duchowych, przy
czym duchowość
trzeba rozwijać,
by nie stała się bliska zaniku.
Biblijna
koncepcja upadku przybliża naturę bądź kondycję człowieka
upadłego, który wskutek
oddzielenia
od Boga (przez grzech) na poziomie wewnętrznym umarł duchowo,
został odłączony od bezpośredniej i życiodajnej komunikacji z
żywym Bogiem. Analogią przybliżającą ów proces obumarcia
ducha w grzeszniku może
być zagaszenie światła we wnętrzu człowieka, oddzielenie od
źródła zasilającego. Pojawia
się pustka
na miejscu po czymś, co było miejscem
komunikacji się Boga z człowiekiem
(ciemne puste, wygasłe miejsce). Wydaje się, że człowiek po
upadku, utraciwszy życie Boże w sobie, ciągle przechowuje w
głębiach nieświadomości pamięć o Bogu utraconym, o duchu
mającym żywą z nim więź. Antropolodzy oraz filozofowie religii
opisują tę pamięć jako potrzebę albo zmysł religijny [27].
Śmierć duchowa człowieka i aktywnie działający grzech nazwany
niejednokrotnie prawem „grzechu i śmierci”
sprawiły
pogłębiającą się degenerację moralną, niekorzystne zmiany w
obszarze jego psychiki oraz choroby i śmierć fizyczną. Proces
upadku i obumarcia ducha rozpoczął zatem szereg niekorzystnych
zmian w jego naturze, które sprawiły, że stała się ona zła,
zepsuta, inklinująca w kierunku niezależności od Boga [28].
Definitywnie zamanifestował się śmiercią fizyczną, gdyż
pierwotnie człowiek zaplanowany był do nieśmiertelności.
Biblijna
prawda o nowym narodzeniu, które Jezus uznał za sedno prawdziwego
chrześcijańskiego życia, jako właściwego początku nowego,
duchowego życia, wskazuje także na nieużyteczność wszelkich
zabiegów zewnętrznych, także obrządków i czynności o
charakterze religijnym, w kwestii koniecznej zmiany przejścia ze
stanu grzechu i implikowanej przezeń śmierci duchowej do stanu
życia na poziomie ducha. Znaczące jest, że Jezus przemówił do
religijnego człowieka Nikodema, który reprezentował wzorcową,
ponadprzeciętną (można by rzec) postawę oddania siebie Bogu i
swojej religii, a w kwestii przestrzegania wszystkich zasad
i wymogów
był
bez zarzutów. A jednak (a może dlatego) Jezus do Niego skierowuje
swoje głębokie przesłanie o niewystarczalności zewnętrznej
poprawności i pobożnego stylu życia, nawet gdy ona jest motywowana
silnym przekonaniem, w kwestii zbawienia, gdyż ono dotyczy zmian we
wnętrzu człowieka. Polega na odrodzeniu się ducha ludzkiego, gdyż
on powołany został od początku do życia nad-przyrodzonego. W
konfrontacji z Jezusem Nikodem
zaczyna
pojmować
wszakże, iż cała szczera pobożność
i uczynkowość
nie jest warunkiem wystarczającym do zbawienia człowieka, że
to nie jest ta droga.
Starej, upadłej zarażonej śmiertelnie grzechem
natury człowieka nie da się polepszyć, naprawić. Wszelkie tego
typu ingerencje i próby przypominają lakierowanie czegoś, co
rozkłada się od środka. Albowiem
ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz nowe
stworzenie. (
Gal.6; 15).. Obrzezanie w Starym Testamencie było zewnętrznym wyrazem
przymierza, jakie Bóg zawarł z Abrahamem polegającym na obcinaniu
napletka noworodkom płci męskiej, osiem dni po narodzeniu. Kiedy
św. Paweł jednoznacznie obnaża nieskuteczność tego typu rytuałów
uderza w całą tradycję religii żydowskiej wykazując jej
kompletną nieprzydatność
i bezużyteczność
w kwestii zbawienia opartego na nowym przymierzu.
C.
S. Lewis tłumaczy tę biblijną prawdę o ożywieniu duchowo
martwych ludzi używając metafory o posągach, które zostają
ożywione i stają się żywymi istotami. Podkreśla kluczową
różnicę pomiędzy życiem stworzonym
a życiem
zrodzonym.
W języku greckim występują trzy słowa na określenie życia:1.
Bios
odnosi się do życia fizycznego, naturalnego biologicznego życia
odpowiedzialnego za fizjologię procesów somatycznych,2. Psyche
-
to rodzaj naturalnego życia duszy człowieka (W Starym Testamencie
nefesz=życie
duszy, w Nowym Testamencie psyche=życie
duszy), 3. Zoe
jest najwyższym rodzajem życia, jest to życie duchowe, wieczne,
nadprzyrodzone.
Kiedy Biblia mówi o nowych narodzinach używa terminu zoe,
który wyraża nie stworzone, ale zrodzone życie wieczne. Niższy
rodzaj życia bios
ma
swoje naturalne granice i kończy się fizyczną śmiercią,
natomiast życie zoe nigdy się nie kończy, gdyż jest wieczne. Jak
wyraził to C. S. Lewis: ”Życie
biologiczne, które otrzymujemy za sprawą przyrody, życie trwale
(jak wszystko inne w przyrodzie) zagrożone zepsuciem i rozpadem i
podtrzymywane wyłącznie dzięki nieustannemu wsparciu przyrody w
postaci powietrza, wody, żywności itd.(...). Z kolei życie
duchowe, które istnieje w Bogu przez całą wieczność i stworzyło
cały przyrodzony wszechświat – nazywam zoe. Bios cechuje
oczywiście pewnego rodzaju nikłe, symboliczne podobieństwo do zoe
– ale jest to najwyżej podobieństwo między fotografią a
miejscem, które przedstawia, czy między posągiem a człowiekiem.
Człowiek ożywiony biosem, który posiadłby zoe, doświadczyłby
nie mniejszej przemiany niż posąg, który z rzeźbionego kamienia
staje się prawdziwym człowiekiem. Otóż o nic innego nie chodzi w
chrześcijaństwie. Ten świat jest wielkim warsztatem rzeźbiarskim.
My jesteśmy posągami, a po warsztacie krąży wieść, że
niektórzy z nas pewnego dnia ożyją.” [29]
Opisany
tutaj proces ożywiania ducha ludzkiego możemy ująć na dwóch
poziomach: 1. ruch zstępujący, gdyż oto wspaniałomyślny Bóg
zaszczepia nam swoje życie człowiekowi
pokornemu, uniżonemu, który doszedł do miejsca kresu siebie, do
miejsca skorzystania z łaski
(Duch św. zaczyna przebywać w ludzkim wnętrzu i udzielać mu mocy
oraz tryskającego życia wiecznego porównywanego do strumienia wody
żywej [30]). Jezus udziela swojego życia uniżonym, gdyż wiara
biorąca od Boga wymaga postawy przyjścia i przyjęcia (por. Ew. św.
Jana 6;35). Jest to akt świadomej deklaracji braku, bankructwa. Bez
odgórnej inicjatywy Boga, który staje się Ojcem rodzącym
swoje potomstwo nie ma żadnej innej drogi bycia żywym dla Boga.
2.
Ruch wstępujący, gdyż oto człowiek podłączony zostaje do
rzeczywistości, która przekracza możliwości jego intelektualnego
zrozumienia, do „oceanu” Boga żywego i zaczyna partycypować w
czymś, co go w każdym aspekcie przekracza (staje się uczestnikiem
boskiej natury). Wkracza na drogę „wzwyż” i zaczyna życie na
poziomie trójosobowego życia, staje się częścią fascynującej
opowieści, której głównym bohaterem jest Bóg i ci, którzy są
doń podłączeni. Mieć udział w Jego życiu, które C. S. Lewis
porównuje do wejścia w dramat, czy taniec trój osobowego życia,
czy zaproszeniu do kosmicznej Opowieści [31]
albo
bycia wszczepionym jak latorośl w krzew winny (Ew. św. Jana
15;1-7), oto tylko z niektórych obrazów mających przybliżyć to,
co wydarza się z człowiekiem prawdziwie, biblijnie wierzącym. ”W
Biblii odrodzenie odnosi się do kroku, dzięki któremu człowiek
wychodzi ze śmierci i wchodzi w życie. Odrodzenie to, tak jak
fizyczne narodziny, następuje tylko jeden raz i ten raz w zupełności
wystarcza.” [32]
Oswald Chambers określił tę nową jakość
w człowieku „nowo narodzonym” „inwazją”. ”Ilustracja
krzewu winnego i latorośli, której nasz Pan użył w 15 rozdziale
Ewangelii Jana, jest najodpowiedniejsza gdyż wskazuje ona, że każda
cząstka życia tej latorośli, która przynosi owoc, jest rezultatem
„inwazji” z podtrzymującego ją krzewu.(…) Nasze życie
czerpiemy z Jezusa, naszego Pana, i to nie tylko jeśli chodzi o
punkt początkowy i motywację tego życia, lecz również o nasze
rzeczywiste myślenie, przeżywanie i działanie. To właśnie ma na
myśli Paweł, kiedy mówi o „nowym człowieku w Chrystusie
Jezusie.” [33]
C.
S. Lewis próbuje rozjaśnić biblijną prawdę o doświadczeniu
nowego narodzenia w rozdziale pt. Dobre
zarażenie, w
którym ukazuje ów akt rodzenia wyższego życia (zoe)
we wnętrzu (duchu) człowieka na podobieństwo
zarażenia,
kiedy zbliżamy się w postawie zaufania do Boga, jako źródła
życia. Opisuje to bardzo sugestywnie: ”Ale
jak ma się z Bogiem zjednoczyć? Jak możemy zostać przyjęci do
tego trójosobowego życia?(...) Nie jesteśmy zrodzeni przez Boga,
zostaliśmy bowiem przez Niego stworzeni – w naszym naturalnym
stanie nie jesteśmy synami Boga, a tylko (można powiedzieć)
posągami
(podkreślenie moje – E. S.-Z.). Nie posiadamy zoe, czyli duchowego
życia, a jedynie bios, życie biologiczne, które niebawem ulegnie
zepsuciu i umrze. Otóż chrześcijaństwo ma następującą
propozycję: jeśli pozwolimy Bogu działać, możemy wziąć udział
w życiu Chrystusa – a wtedy będziemy z Nim dzielić życie, które
zostało zrodzone, a nie stworzone, życie, które istnieje od zawsze
i na zawsze. Chrystus jest Synem Bożym. Otrzymując udział w Jego
życiu, również staniemy się synami Bożymi. Będziemy kochali
Ojca jak On, i przystąpi do nas Duch Święty. Chrystus przyszedł
na świat i stał się człowiekiem, aby przynieść innym ludziom,
życie podobne do własnego – poprzez to, co nazywam „dobrym
zarażaniem”.[34]
Uchwycenie
różnicy między stworzeniem
a zrodzeniem
pozwoli zrozumieć istotę realnego chrześcijaństwa jako
diametralnie nowego życia duchowego, na które człowiek zostaje
wprowadzony, gdy sam Bóg ingeruje i udziela swojego wiecznego życia
w odpowiedzi na jego postawę wiary. Ludzie jako istoty stworzone
przez Boga-Stwórcę są dysponentami życia stworzonego
(naturalnego), natomiast ludzie, którzy przeszli przez nowe
narodzenie, przechowują w swoim ciele, coś znacznie
przewyższającego ten pierwotny rodzaj życia, mianowicie wieczne,
zrodzone życie duchowe, udzielone z „góry” przez Boga za
darmo
(z
łaski)
dla tych, którzy są na tyle pokorni, że zechcą je przyjąć
jako dar.
Kolejnym
następstwem nowych narodzin jest stawanie się synami
Boga żywego.
Chociaż idea ojcostwa jest od wieków obecna w chrześcijaństwie to
potocznie pojmuje się ją jako opiekę, opatrzność Bożą
sprawowaną nad ludźmi przez dobrego Boga-Ojca. Istotą wszakże
ojcostwa jest przekazywanie życia, DNA, a dopiero potem opieka nad
zrodzonym potomstwem. Człowiek jako byt stworzony na obraz Stwórcy
wykazuje podobieństwo do Boga, które podnosi
go do pozycji korony stworzenia, natomiast posiada życie stworzone,
(bios i psyche). Prawnymi dziećmi Boga nie są automatycznie wszyscy
stworzeni ludzie, lecz jedynie
i wyłącznie
ci, którzy na podstawie osobistej wiary otwierającej serce na
Bożego Syna=Słowo
„narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli
mężczyzny, lecz z Boga.” (Ew.
św. Jana 1;13). Zrodzenie zatem kogoś oznacza przekazanie mu
swojego życia. W przypadku nowego narodzenia Bóg przekazuje swoje
nadprzyrodzone, duchowe życie (zoe) człowiekowi, który posiadał
dotąd jedynie naturalne życie na poziomie ciała i duszy. W
porównaniu do dwóch niższych form życia tylko życie Boga
przekazywane do wnętrza człowieka i wzbudzające w nim nowa jakość
ducha nazywane jest prawdziwym życiem. Dlatego Jezus formułował
sprawę nowych narodzin w formie imperatywu, gdyż supremacja życia
zoe
nad
życiem naturalnym stanowi przepaść dwóch typów egzystencji, z
których jedna wyznaczała człowiekowi kres czasowy życia, druga
zaś już w wymiar czasowości wprowadzała wieczność. Ta zmiana
przychodzi z zewnątrz, od transcendentnego Boga, który niejako w
świat przyrody wprowadza element spoza natury.
Przemiana
jaka dokonuje się w ludziach, którzy przez wiarę i uniżenie
przyjęli Jezusa Chrystusa i Jego życie dotyka samych podstaw
ludzkiej tożsamości i jest niezwykłym przejściem od człowieka
naturalnego w ponadnaturalnego, z Bożego stworzenia w Bożego syna.
To by wyjaśniało wielokrotnie powtarzane określenie w Biblii, że
Jezus jest pierworodnym pośród braci (por. List do Hebrajczyków
2;10-14).
C. S. Lewis wyraża tę myśl bardzo klarownie: „Nazwałem
Chrystusa „pierwszym przypadkiem” nowego człowieka. Ale
oczywiście jest On czymś znacznie więcej. Nie tylko nowym
człowiekiem, pojedynczym egzemplarzem nowego gatunku, ale pierwszym
i najważniejszym nowym człowiekiem. On jest źródłem, sercem i
życiem wszystkich nowych ludzi. Dobrowolnie przyszedł na stworzony
świat, przynosząc ze sobą zoe, nowe życie (oczywiście nowe dla
nas – w Nim samym zoe istniało przed wszystkimi wiekami). Swój
dar przekazuje nie przez dziedziczenie, ale to, co nazwałem „dobrym
zarażaniem”. Dar ten można otrzymać wyłącznie przez osobisty
kontakt z Nim. Inni ludzie stają się „nowi” poprzez fakt, że
żyją „w Nim”.(…) Wiek za wiekiem, Bóg, doprowadził przyrodę
do wydania istot, które mogą (jeśli zechcą) zostać wyjęte z ram
przyrody i stać się „bogami”. Czy pozwolą się wyjąć ze
swoich ram?”.[35]
Jest
to zmiana odśrodkowa i z reguły niepozorna, bez zjawiskowych
manifestacji, gdyż zaczyna się we wnętrzu osoby, w jego
najgłębszej i ukrytej warstwie wzbudzonego ducha ludzkiego, gdyż
„to, co się z Ducha narodziło jest duchem” (J.3;6). Od tej
chwili Duch
Święty zamieszkuje na stałe ludzkiego ducha. To
jest drugi rodzaj wcielenia. Bóg - Duch Święty wciela się tym
razem w ciała zwykłych ludzi, by w ten sposób wywierać
duchowy, zbawienny wpływ na zdegenerowany „zepsuciem grzechu”
świat. W tym sensie należałoby rozumieć
co to znaczy, że Kościół jest ciałem, którego głową jest
Jezus Chrystus.( por. List do Kolosan 1,18)
Metamorfoza,
jakiej podlegają ludzie duchowi polega nie na samorealizacji, lecz
na „chrystuso -
realizacji”,
która przejawia się najprościej mówiąc, w realnym utożsamieniu
się ze śmiercią dla starych, niszczących nawyków (gdyż Jezus
Chrystus utożsamił się z grzechem), a przyjęciem wiary samego
Jezusa. Apostoł Paweł wyraził to bardzo dobitnie w Liście do
Galatów 2;20: ”Teraz
już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć
nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie
moje
jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego
siebie wydał za mnie.” W
tym niezwykłym procesie, w którym nastąpiła fundamentalna zmiana
z grzesznika w świętego ów święty ponosi odpowiedzialność,
by nowe sposoby przemienionego postępowania wyprowadzać
z ducha i manifestować
je w życiu, w
realnym postępowaniu.
„Każdy
szczegół naszego fizycznego życia ma być
pod całkowitym panowaniem tego nowego usposobienia, które Bóg
wszczepił w nas poprzez utożsamienie się z Jezusem Chrystusem.”
[36]
Fakt
nowych narodzin staje się jedynym kryterium rozróżnienia żywego
chrześcijanina od nominalnego. Wyznacza
ostrą linię demarkacyjną duchowego, realnego chrześcijaństwa,
które nie przebiega wzdłuż konfesyjnych wyznań chrześcijańskich,
ale zawsze stanowiło utajnioną mniejszość w obrębie różnych
kościołów chrześcijańskich, albo po prostu poza nimi. ”Wszakże
fundament Boży stoi niewzruszony, a ma tę pieczęć na sobie: Zna
Pan tych, którzy są jego.”(II
Tym.2;19).
Biblia
ucina wszelkie spory pomiędzy kościołami chrześcijańskimi, czy
to będzie wyznanie rzymsko-katolickie, czy protestanckie, czy
prawosławne, czy
inne,
roszczące sobie monopol na prawdę, jednym stwierdzeniem, iż żadne
zewnętrzne formy, obrządki, liturgie, przejawy pobożności i
religijności niewiele pomogą człowiekowi w byciu synem. Jest to
bowiem kwestia tożsamości, duchowej przynależności do Króla
królów a nie zachowań. ”Bo
w Jezusie Chrystusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie
znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości.” (Gal.5;6).
Tak jak kura nie może stać się orłem, tak człowiek nie może
stać się dzieckiem Boga tylko dlatego, że wypełnia poprawne
czynności kojarzone tradycyjnie z chrześcijaństwem.
Alternatywa
jest prosta, albo człowiek jest na nowo zrodzony i ma w sobie życie
wieczne (zoe), ma zarodek ducha zrodzonego przez Boga, albo jest
duchowo martwy, bez życia nadprzyrodzonego, żyjący na poziomie
nieodrodzonej duszy (psyche). To są dwie różne drogi, jedna,
tradycyjnych religii, które wydoskonaliły się w „formach”
religijności oraz druga, „wąska ścieżka życia” bazująca na
osobistej zbawczej wierze w Syna Bożego, i z Niego czerpiąca siły.
Tylko ta ostatnia prowadzi do celu, do nieba, domu Ojca.
Wąska
ścieżka życia bywa niekiedy poprzedzona etapem typowo zewnętrznych
form i starań religijnych (jak w przypadku Nikodema), które okazują
wszakże swą bezradność aż do momentu wejścia w głębię, w
sferę wewnętrzną, w obszar serca, które jak twierdzi Biblia „jest
źródłem życia” (Przyp.
Salomona 4;23). [37] Dlatego też proponuję rozróżnić religię
od wiary.
Jedna dotyczy zewnętrznych zachowań i ludzkich starań (nawet
jeżeli jest to staranie wypełniania Dekalogu), drugie oznacza opcję
łaski, dzięki której człowiek staje się duchową istotą,
zaczyna poznawać Boga intymnie, w osobistej, zażyłej, rozwijającej
się żywej relacji (to zaczyna się z chwilą nowych narodzin).
Z wielkim zrozumieniem tę różnicę pomiędzy zewnętrznym a
wewnętrznym chrześcijaństwem przedstawia C. S. Lewis obnażając
fałszywe wyobrażenia o chrześcijaństwie jako religii, która
pozwala człowiekowi poprawiać się moralnie, tj. stawać się
dobrym. Opisuje stereotyp tzw. życia chrześcijańskiego, które
jest dialektyką usiłowań stawania się dobrym, a czynienia zła
(grzechu) czyli błędnego koła chrześcijaństwa o własnych siłach
(religii), z wyobrażeniami Boga, „przybierający
pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem
mocy”(II
List św. Pawła do Tymoteusza 3;4). ”Przez
„bycie dobrym” rozumiemy uleganie tym wymogom (związanych z
moralnością, przyzwoitością, itp.- E. S.). Pewne rzeczy, których
pragnęła zwykła osobowość, okazują się (jak to mówimy) „złe”
czy też „niewłaściwe” - cóż, z tych musimy zrezygnować.
Inne rzeczy, których nasza osobowość czynić nie chce, okazują
się ) jak to mówimy) „dobre” czy też „właściwe”- cóż,
te musimy czynić. (...) Przypominamy właściwie uczciwego płatnika
podatków, który płaci, jak należy, licząc, że zostanie mu dosyć
„na życie”. Myślimy tak dlatego, że za punkt wyjścia stale
przyjmujemy przyrodzoną osobowość. Dopóki tak myślimy, wynik
będzie do przewidzenia. Albo damy sobie spokój z „dobrem”, albo
się naprawdę unieszczęśliwimy. Nie ma co sobie robić złudzeń –
jeśli naprawdę spróbujesz spełnić wszystkie wymagania postawione
przyrodzonej osobowości, nie zostanie ci „na życie”. Im
bardziej będziesz słuchał sumienia, tym wyższe będzie stawiało
żądania. Tymczasem przyrodzona strona osobowości, na każdym kroku
głodzona, ograniczona i szarpana, stanie się coraz bardziej
podrażniona. W końcu albo zrezygnujesz z dążenia ku dobru, albo
staniesz się jedną z tych osób, które – jak to ujmują - „żyją
dla innych”, choć wiodą życie malkontenckie i gderliwe, wiecznie
zastanawiając się, dlaczego inni tego bardziej nie zauważają, i
wiecznie robiąc z siebie męczenników.” [38]
„Odrodzenie
jest minimalną podstawa duchowego życia. Całe późniejsze duchowe
budowanie opiera się na odrodzeniu jako fundamencie. Bez odrodzenia
człowiek nie ma w ogóle duchowego życia.” [39]
PRZYPISY:
[27] Por. Paul J. Johnson pisał o tej religijnej potrzebie wkodowanej w
naturę człowieka, następująco: ”Bóg
umieścił w nas szczególną przestrzeń – przestrzeń mającą
Jego kształt. Nic nie może wypełnić tej przestrzeni, tylko sam
Bóg. Można w niej umieścić pieniądze, dom, majątek, władzę,
sławę czy cokolwiek innego – nic z tego nie będzie pasować.
Tylko Bóg może ją wypełnić i zaspokoić. ”Cytuję
za: Josh McDowell; Przewodnik
apologetyczny, „Vocatio”,
Warszawa 2002, s.315-316.
[28]
Już sama niezależność od Boga jest wyrazem buntu i
funkcjonowaniem w postawie rebelii, którą we wszechświecie
zainaugurował Lucyfer. (jeden z trzech archaniołów). Chociażby w
tym jednym aspekcie każdy człowiek jako grzesznik wykazuje
podobieństwo do osobowego zła, które Biblia nazywa diabłem,
upadłym aniołem, szatanem, itp. Biblia niejednokrotnie wspomina ów
fakt kosmologiczny. Por. Derek Prince, Lucyfer
rzuca wyzwanie Bogu,
Instytut
Dereka Prince'a, Lublin
[29]
C.
S. Lewis, Chrześcijaństwo
po prostu, wyd.
cyt. s. 157-158.
[30]
Por. Rozmowa Jezusa z Samarytanką, w której Jezus mówi o wodzie
żywej, „wytryskającej ku żywotowi wiecznemu”, której On może
jej udzielić.(Ew. św. Jana 4;14). W innym miejscu tej sam Ewangelii
Jezus proklamuje :”Jeśli
kto, pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak
powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki
wody żywej (podkreślenie
moje- E.S.-Z.). A to mówił o Duchu, którego mieli otrzymać ci,
którzy w niego uwierzyli; albowiem Duch Święty nie był jeszcze
dany, gdyż Jezus nie był jeszcze uwielbiony”.(Ew.
św. Jana 7,37-39.)
[31]
Zaczerpnęłam to określenie z: John Eldredge;
Pełnia serca, przeł.
Justyna Grzegorczyk, W drodze, Poznań 2005.
[32]
Watchmann Nee;
Duchowy człowiek, Duchowy
człowiek, Living Stream Ministry, Anaheim, California 1998, s.
50.
[33]
Oswald Chambers, Psychologia
biblijna, Lublin
1991, s. 27, 28.
[34]
C.S. Lewis; Chrześcijaństwo
po prostu, wyd.
cyt. s. 174.
[35]
Tamże, wyd. cyt. s. 212-213. Podobnie kwestię przejścia z porządku
natury do porządku nadprzyrodzonego opisuje Claude Tresmontant: „Wraz
z człowiekiem całe stworzenie powraca do swojego Stwórcy.
(...)Porządek fizyczny został spowodowany pulsowaniem życia,
porządek psychiczny wyłonił się z biosfery, teraz , razem z
człowiekiem, ściśle nadprzyrodzony porządek wzywa do spełnienia
wszystkiego, co stworzone, do dokończenia całego stworzenia, które
jest jego przeobrażeniem. ”Claude
Tresmontant,
Esej o myśli hebrajskiej, wyd.
cyt. s. 131,
[36]
C.S. Lewis; Chrześcijaństwo
po prostu, wyd.
cyt, s. 28.
[37]
Biblia wielokrotnie pokazuje, że serce jest centrum,
„radiatorem” życia fizycznego, pamięci, emocji, woli i
ducha. ”Kiedy
mówimy o sercu, w przenośni albo dosłownie, mamy na myśli
najbardziej wewnętrzną część osoby.(...). W sensie fizycznym serce
jest centrum ciała; w sensie uczuciowym serce jest centrum duszy; i
w sensie duchowym serce jest centrum ducha. (...). Nauczanie biblijne
różni się od naukowego tym, że czyni serce zarówno centrum
duszy, jak i centrum ducha. Biblia (...) centrum myślenia umieszcza
w sercu, a móg traktuje jako zwyczajny mechanizm, który serce
wykorzystuje, aby wyrazić siebie .(...) Według Biblii serce stanowi
centrum życia fizycznego, pamięci, potępienia i zbawienia, centrum
działania Boga i działania szatana; centrum, z którego bierze
początek wszelkie działanie i kształtujące ludzki
mechanizm. (...) Serce jest na pierwszym miejscu, nie na drugim; są to
antypody współczesnego życia intelektualnego. Zwykły
intelektualizm prowadzi do bezduszności i obojętności, do
stoicyzmu, braku poczucia rzeczywistości.” Oswald
Chambers, Psychologia
biblijna, wyd.
cyt. s.64, 66.
[38]
Lewis C.S.; Chrześcijaństwo
po prostu, wyd.
cyt. s. 191.
[39]
Watchmann
Nee; Duchowy
człowiek,
wyd. cyt., s. 63.