Prawda jest w Jezusie - piękny tekst Pastora Kazimierza Juszczaka z portalu Tezeusz

Blog wierzącego Chrystusowi - Gdyż dziełem Pana jest lud Jego...


Kazimierz Juszczak o sobie: Od kilku lat staram się pisać blogi na Tezeuszu. Jestem duchownym w Kościele Zielonoświątkowym, a od 2007- 2016 byłem pastorem w Chełmnie. Pracuję jako szkoleniowiec i terapeuta w dziedzinach społecznych. Moja rodzina to,  żona i czwórka dzieci oraz synowa i dwójka wnuków.




 Gdyż dziełem Pana jest lud Jego…



V Mojż. 32. 8 Kiedy Najwyższy rozgraniczał narody,
rozdzielał synów człowieczych,
wtedy ludom granice wytyczał
według liczby synów Izraela;
9 bo dziełem Pana jest lud Jego,
Jakub udzielną Jego własnością.
10 Na pustej ziemi go znalazł,
na pustkowiu, wśród dzikiego wycia,
opiekował się nim i pouczał,
strzegł jak źrenicy oka.
11 Jak orzeł, co gniazdo swoje ochrania,
nad pisklętami swoimi krąży,
rozwija swe skrzydła i bierze je,
na sobie samym je nosi –
12 tak Pan sam go prowadził,
nie było z nim boga cudzego.
13 Na wyżyny świata go wyprowadził,
aby spożywał plony pola.
Pozwolił mu miód wysysać ze skały
i oliwę z najtwardszej opoki.
14 Śmietanę od krów, a mleko od owiec
[jeść] wraz z łojem baranków,
baranów z Baszanu i kozłów,
razem z najczystszą pszenicą.
Krew piłeś winogron – mocne wino.
 26 I rzekłem: Ja ich wytracę,
wygubię ich pamięć u ludzi.
27 Ale się bałem drwiny wroga,
że przeciwnicy ich będą się łudzić,
mówiąc: Nasza ręka przemożna,
a nie Pan uczynił to wszystko.
28 Gdyż jest to plemię niemądre
i nie mające rozwagi.

Przepiękna pieśń Mojżesza mówi tak ważne słowa i do nas dziś. Czytając do Słowa Bożego piękną książkę filozoficzną, napisaną przez oddaną Bogu kobietę, na podstawie filozofii Martina Bubera – Stworzeni do relacji – Elżbiety Stawickiej Zwiahel , jestem pod ogromnym wrażeniem troski Boga o człowieka.
 Bóg zaczepiający człowieka zatopionego w hedonizmie i humanizmie, stracił wzrok, stracił relację, za którą tak tęskni. Już wówczas w Adamie, i ta wędrówka wraz z zawołaniem Boga – Adamie, gdzie jesteś towarzyszy nam przez życie. Już wydaje się, że wiemy, że dotknęliśmy, że uchwyciliśmy, a tu On nam się wymyka. Jak piękny ptak, który uwielbia wolność, tak On nas prowadzi ku wyżynom.
 Życie nasze musi często być „wyrwane z koleiny i rutyny przez traumatyczne wydarzenia, znajdując się na bezdrożu zapomnieć musimy o wszystkim, wydawało się nam że wiemy o Bogu, kiedy nie mogliśmy zachować niczego odziedziczonego, wyuczonego, własnymi siłami wymyślonego, żadnego strzępu wiedzy i kiedy pochłaniała nas noc” s. 19
 Pozytywna „rola kryzysów życiowych i załamań wewnętrznych jako wydarzeń burzących rutynowe i silne mury mechanizmów obronnych, które sprawiają, że życie ludzie jest banalne i jałowe, gdyż człowiek schowany za ich murami jest jak więzień niedoznający bogactwa życia” s. 19 wydaje się być straszne, gdyż jest nieznane i groźne.
Po tak gorliwej opiece owego orła, który nas znalazł, usynowił, strzegł jak źrenicy oka – nagle gniazdo jest w zagrożeniu. Orzeł ów lata nad nim, zachowuje się inaczej niż zwykle, ten dziób ukochany, który przynosił myszki i żabki, nagle zaczyna rozbierać ten cieplutki domek i nie ma już schronienia. Mama zwariowała!
 Skacz, skacz musisz – nie ma miejsca już w przytulnym gniazdku, orły siadają na gałęziach wysokich drzew na skałach, nie w gniazdach. Lecę na złamanie karku, już po mnie. A tu nagle znajome skrzydła, nie spadam delikatnie unosi mnie w górę, znów bezpiecznie, znów blisko i znów w dół – rozpostrzyj skrzydła orzełku, zacznij fruwać na  słupach wiatru.  To Duch  Święty  będzie cię unosił, płyń z Nim!
 
Historia biblijna o wędrówce ludu Bożego zaczyna się od opuszczenia miejsca swojskiego zadowolenia, które w końcu stało się rutynowym przyzwyczajeniem do stanu niewolenia, wyzysku i upokorzenia. „ s. 74 – tak działa trwanie w przyzwyczajeniach, w meandrach własnych wygód i konformizmu. Zniewolenie, sobą , innymi, systemem społecznym – a wy do wolności jesteście powołani Gal. 5.13 – woła Paweł apostoł. Tak więc konformizm kończy się upokorzeniem. Jak to było z Izraelitami? W Goszen była dobra ziemia, ale minęło 400 lat i z chętnie widzianych zostali niewolnikami. To niewolnictwo było tak wryte w nich, że musiało minąć pokolenia, aby się coś zmieniło.
 Jednak Bóg nie rezygnuje, choćby dla tego, żeby przeciwnicy nie wynosili się nad źrenicę Bożego oka i nie przypisywali sobie zasług. Wszak Gedeon i tych 300 wojowników, to rozdzielające się morze, ten Piotr chodzący po wodzie… On posyła Swoje Słowo, „owa geneza Słowa przesądza ostatecznie o jego istocie jest niezmienna i wieczna tak jak sam Wypowiadający je i poprzez to wypowiadane do człowieka to, bez żadnej retoryki i sztuki, zwraca się w z troską  wprost do słuchacza z całym ciężarem i powagą przesłania w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Jest bezpośrednim zwróceniem się w stronę słuchacza. Kiedy chór modli się słowami psalmu, to w ciszy (Sela) słucha, wierząc że został wysłuchany. „ s. 79
 Ale co robi człowiek, wybiera sobie religię, szpury dobrze znane na drodze życia, utwierdzone ciągłym tym samym przejazdem – wstań, usiądź, wstań, usiądź i pragnie jechać jak  pijany woźnica Nietzsche – go. Religia wciąga i czyni człowieka marginesem sakralnym, „sama tracąc moc działania, a duch ludzki nie miał już gdzie się angażować. Skoro „odczucie powinności duchowej jest również natury intelektualnej”, to „duch nie nakłada żadnych zobowiązań” . M. Buber widział symptomy tegoż rozbratu ducha ze światem: „zniszczenie to postępuje coraz głębiej i głębiej, aż duch zostaje sprowadzony do roli sługi ochoczo uległego wobec każdej aktualnej władzy” s. 81 . „Nie wnikając, w tym miejscu w zasadność rozróżnienia na żydowską wiarę emuna i chrześcijańską (grecką) wiarę pistis, które wydaje się być bardzo problematyczne i jednostronne, warto zauważyć, że żywa wiara zarówno w obrębie judaizmu , jak i chrześcijaństwa pozostaje w jawnej opozycji do sfery religii i religijności jako obszaru przedmiotowych odniesień zwanych przez M. Bubera sferą Ja – On.  Wiara natomiast jest relacją pomiędzy Bogiem i człowiekiem. S. 83
 
Pytanie zatem, jak uchwycić się żywej wiary, Tego, który daje ową wiarę, choćby  jak zbolała kobieta chwytająca skraju szaty Chrystusa, czy jesteśmy my, dziś zdolni, z umysłami wypranymi przez humanizm, stawiający człowieka i jego potrzeby na piedestale. Dlaczego tak wielu rodaków nawet posiada darzące życiem Słowo Odwiecznego, lecz nie dotyka go, nie czyta, chyba, że okazjonalnie na popis? „Dla człowieka współczesnego , dla którego normą myślową stał się paradygmat nauki naturalistycznej opis „nadprzyrodzonego” wydarzenia, czyli takiego, które przecina zrozumiałe następstwo wydarzeń zwanych naturalnymi, wprowadzając coś niepojętego, staje się niemałym wyzwaniem dla umysłu, który chcąc zachować swą integralność z naukowym pojmowaniem świata, musi odrzucić to, co spoza świata naturalnego. „ W takim przypadku człowiek współczesny, decydując się na akceptację Biblii, musiałby poświęcić swój intelekt – który w sposób nieodwracalny podzieliłby jego życie na dwie części – o ile nie chciałby dopuścić do bezmyślnej i leniwej akceptacji, czegoś  w co nie wierzyłby naprawdę. Mówiąc innymi słowami, tym co przyjął, byłoby tylko religią oderwaną od życia, a nie Biblią w swej obejmującej życie całości. S. 85
 M. Buber znakomicie rozpoznał sedno oporu wobec Biblii jako wyrazu sprzeciwu wobec zmian , które można znakomicie określić mianem wzięcia odpowiedzialności nie tylko za swoje życie, lecz za odpowiedź Bogu i jego dalekosiężne skutki: „Człowiek współczesny stawia opór Pismu, ponieważ nie chce przyjmować odpowiedzialności” (…) we współczesnym świecie jest tyle substytutów, że drzwi do ucieczki od owego sedna życia – spotkania z Bogiem – Wybawcą, który jako jedyny  może nasze życie wyprowadzić na przestrzenie Ducha i nadać mu zagubiony sens. Paradoksalna ucieczka sprawia coraz większe zagubienie w obszarach bezsensu bazujących na doraźności życia. Naturalne życie staje się dziwne i nie do zniesienia, gdyż odbiega ono od zakodowanych głęboko w duszy ludzkiej pragnień pochwycenia wyciągniętej ręki Boga i nawiązania z Nim relacji na poziomie serca. S. 89
 
Tak więc ta ręka wyciągnięta przez Boga dotyczy nie tylko kwestii zbawienia, tam szczególnie rozłożone ręce Chrystusa zapraszają do zanurzenia się w Jego ranach, które mogą nas oczyścić, w Jego sercu pałającym szaloną miłością do człowieka, która zaprowadziła go na Golgotę, ale ta ręka jest wyciągnięta cały czas do każdego. Przyjdź jakim jesteś, nie ważne gdzie zdryfowałeś w swoim życiu, ja daję ci życie – ta ręka jest ręką przygarniającą nas, kiedy zwątpimy, kiedy się załamiemy, kiedy przechodzimy trudności. Jednak trudności, to okazja do złamania koła przyzwyczajenia, konformizmu i głupoty.
 
Wzlećmy razem z Nim jak młody orzeł i szybujmy w Duchu Świętym, niech prowadzi nas Jego moc, w wypełnianiu Jego woli, choćby była dla nas niemożliwa, jednak w Nim zwyciężymy!

Wasz w Panu Kazik

Komentarze

Popularne posty