Modlitwa przełomów - Ela Świerczyńska
Nie ma takiej sytuacji, z której Bóg by cię
nie mógł wyciągnąć. Nie ma takiego ciężaru, problemu, choroby lub długu, za
które Jezus nie zapłacił już swoją krwią. Kiedy masz trudną sytuację i nie
wiesz, co robić, potrzebujesz modlitwy „awaryjnej”, czyli modlitwy przełomu.
Nie zawsze możesz wtedy znaleźć kogoś, kto pomodli się z tobą, ale Duch Święty
zawsze jest przy tobie, by ci pomagać.
Najlepszym wyjściem jest wtedy
podejść do każdego problemu, zaczynając od uwielbienia Boga. Nie zaczynaj od
martwienia się, ani od wymyślania grzechów, za które jeszcze nie przepraszałeś
Boga (to, że jest problem, to nie znaczy automatycznie, że jest w twoim życiu
grzech), nie zaczynaj od proszenia o rozwiązanie problemu (bo Bóg jest dobrym
Ojcem i zna nasze prośby jeszcze nim je wypowiemy - Psalm 139:4) i też nie od
ogłaszania, że wszystko możesz w Chrystusie (choć jest to boża prawda i
ogłaszanie jej zawsze ma pozytywny wkład w nasze życie, jest to czasem jedynie
powtarzanie pewnych słów na oślep przypominające mantrę i nie zawsze uderza we
właściwą strunę – nie zawsze pozwoli ci się przebić przez stres, ból lub
strach).
Warto zacząć od
modlitwy, w której wypowiadasz na głos kim jest Bóg i co Jezus zrobił dla
Ciebie na krzyżu. Zacznij śpiewać na głos pieśni o tym jak wielki jest Bóg lub
też po prostu czytać na głos psalmy, np. Psalm 18 lub 91. Spróbuj obudzić w
sobie wdzięczność i miłość do Niego. Uwielbiaj Go z pasją i
zaangażowaniem. W takiej modlitwie możesz
zacząć czuć, że Bóg zaczyna coś robić i atmosfera zmienia się na lżejszą –
przede wszystkim odchodzą troski, smutki i myśli o beznadziei, ale często też
jest ci łatwiej popatrzeć na sprawy z Bożej perspektywy, uciszyć chaos myśli,
zdecydować, co jest ważne, a co nie. Zaczynasz wtedy autentycznie czuć, że
unosisz się ponad sytuacją i że przestaje cię ona paraliżować. Jest to
prawdziwy klucz Dawida – model modlitwy prezentowany przez Dawida w Psalmach –
gdy uciekał przed wrogami lub siedział osaczony w jaskini, najpierw uwielbiał,
opowiadając Bogu jak wielki i dobry On jest.
W trakcie uwielbienia łatwiej
jest też rozeznać, które myśli i pomysły pochodzą od Boga, a które wcale nie są
z Jego Ducha . Niektóre rzeczy, które wydawały ci się poważnym
problemem, są redukowane do rozmiarów „strachów na lachy”. Możesz w tym
momencie zapytać, czy jest jakieś kłamstwo diabelskie, w które uwierzyłeś, czy
jest jakiś nawyk, który nie podoba się Bogu i który chce zabrać z twojego życia
– Bóg będzie cię prowadził w modlitwie i pokaże czasem jakiś zaskakujący powód,
dla którego znalazłeś się w obecnej sytuacji. Naświetli każdy zły styl
myślenia, który nie pozwala ci żyć w Bożej pełni. Poprzez uwielbienie uaktywnia
się dar proroczy złożony w twoim wnętrzu przez Ducha Świętego i możesz zobaczyć
jakieś konkretne wyjście z sytuacji - możesz też zobaczyć, że niektóre pozornie
dobre rozwiązania, okazują się błędne..
A więc, kiedy już czujesz, że Bóg jest
uwielbiony i Boża chwała zaczyna cię ogarniać, jest to też dobry moment, żeby
wylewać serce przed Bogiem, opowiadać o wszystkich niedobrych rzeczach. Możemy
dostać wtedy prawdziwą Bożą odpowiedź – jeśli robimy to „na sucho” może przyjść
załamanie z powodu uświadomienia sobie własnej niemocy, którego nie należy
mylić z Bożym głosem.
Boża odpowiedź może
przyjść w postaci konkretnych kroków, które mamy podjąć lub też w postaci słów,
które mamy ogłaszać. To także widzimy w modlitwie Dawida – po uwielbieniu Boga,
Dawid zaczyna ogłaszać, co Bóg konkretnego zrobi w jego sprawie (chociaż
jeszcze tego nie zrobił i dla osoby patrzącej z zewnątrz sytuacja zdaje się
równie beznadziejna, co przed modlitwą). Bardzo ważne jest ogłaszanie rzeczy na głos. Nie
bez przyczyny Rzymian 8:22 mówi o „wyznaniu” Jezusa „ustami” jako o warunku
zbawienia. W świecie duchowym jest taka zasada, która bierze się stąd, że Bóg
zaplanował, by to człowiek, w Jego imieniu, rządził ziemią: „Śmierć i życie są
w mocy języka”(Przyp
18:21). Budujemy nasze życie i naszą rzeczywistość tym, co mówimy. W momencie,
w którym zaczynamy coś ogłaszać naszymi ustami, ustanawiamy te rzeczy jako
prawdziwe w naszym życiu.
Na każdą złą myśl,
powinniśmy znaleźć Bożą odpowiedź i ogłaszać ją słowem wypowiadanym na głos
(choć czasem też czuję, że Duch Święty mnie popycha do zapisywania takich
proklamacji). Ponieważ czasem widać tu stopniowanie: myśl-słowo-krzyk, możemy być prowadzeni, by ogłaszać Bożą prawdę wielokrotnie i z
zaangażowaniem, powtarzając werset lub konkretne zdanie –
szczególnie jako antidotum na złe rzeczy, które były wykrzyczane przeciwko nam
przez osoby w autorytecie. Nie wynika to z głupoty lub cielesności, ale zwykle
z siły autorytetu, przez który dany problem zjawił się w naszym życiu.
Jeszcze raz podkreślam, że dobre jest ogłaszanie,
że dany problem będzie rozwiązany i jak to nastąpi. Robił to Dawid, ale modlił
się tak też Jonasz, będąc ciągle w samym środku problemu (tzn. ryby): „Z
wnętrzności ryby modlił się Jonasz do swego Pana Boga. I mówił: W utrapieniu
moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział. Z głębokości Szeolu wzywałem
pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos.” (Jonasza 2:2-3)
Najważniejsze jest jednak to,
żeby zawsze zaczynać od głębokiego, pełnego pasji uwielbienia i cały czas
nasłuchiwać Bożego głosu w trakcie ogłaszania Bożych odpowiedzi – tylko to nam
gwarantuje, że nie wpadniemy w błędne koło mantrowania, że jest dobrze, podczas
gdy wcale dobrze nie jest i nic się nie zmienia.
Jest to tylko krótkie streszczenie co robić w
gardłowej sprawie. Z doświadczenia pracy z ludźmi wiem, że sytuacja może minąć
po jednej konkretnej modlitwie, ale może też trwać i wtedy najlepiej
przebudować priorytety – zaczynać każdy dzień od uwielbienia. Jest ono
prawdziwą bombą i nie ma sytuacji, której by nie przebiło!
Miłego i przełomowego tygodnia!
Ela Świerczyńska
Psalm 34: Psalm Dawidowy, gdy udawał
obłąkanego przed Abimelechem, a wypędzony przez niego, odszedł.
Będę błogosławił Pana w każdym czasie, Chwała
jego niech będzie zawsze na ustach moich! Dusza moja będzie się chlubić Panem! Niechaj
słuchają pokorni i weselą się! Wysławiajcie Pana ze mną! Wywyższajmy wspólnie
imię jego! Szukałem Pana i odpowiedział mi, I uchronił mnie od wszystkich obaw
moich. Spójrzcie na niego, a zajaśniejecie I oblicza wasze nie okryją się
wstydem!Ten biedak wołał, a Pan słuchał I wybawił go z wszystkich ucisków jego.
Anioł Pański zakłada obóz Wokół tych, którzy się go boją, i ratuje ich.
Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan: Błogosławiony człowiek, który u
niego szuka schronienia! Bójcie się Pana, święci jego! Bo niczego nie brak tym,
którzy się go boją. Lwięta cierpią niedostatek i głód, Lecz tym, którzy szukają
Pana, nie brak żadnego dobra. Pójdźcie synowie, słuchajcie mnie! Nauczę was
bojaźni Pańskiej! Jakim ma być człowiek, który kocha życie, Lubi oglądać dobre
dni?... Strzeż języka swego od zła, A warg swoich od słów obłudnych! Odwróć się
od zła i czyń dobrze, Szukaj pokoju i ubiegaj się oń! Oczy Pańskie patrzą na
sprawiedliwych, A uszy jego słyszą ich krzyk. Oblicze Pańskie jest zwrócone
przeciwko złoczyńcom, Aby wytracić z ziemi pamięć ich. Wołają, a Pan wysłuchuje
ich, I ocala ich ze wszystkich udręk. Bliski jest Pan tym, których serce jest
złamane, A wybawia utrapionych na duchu. Wiele nieszczęść spotyka
sprawiedliwego, Ale Pan wyzwala go ze wszystkich. Strzeże wszystkich kości
jego, Żadna z nich się nie złamie. Niegodziwego zabija złość, A ci, którzy
nienawidzą sprawiedliwego, poniosą karę. Pan wyzwala duszę sług swoich. I nie
będą ukarani ci, którzy mu ufają.
Komentarze
Prześlij komentarz