Niedokończone chwile pod żaglami...
Życie jest jak rejs żaglówką po
jeziorze. Doświadczyłam tego płynąc po raz pierwszy w życiu żaglówką po
Jezioraku. Nie sama oczywiście. Tak jak w życiu, którego smak i spełnienie odbywa
się w relacjach. Płynęliśmy jachtem w czwórkę. Kapitan rozbił 2 żagle. Zrazu
płynęliśmy spokojnie na łagodnych wodach delektując się odgłosami letniego
jeziora, wietrzykiem i słońcem, które wychyliło się spoza chmur. Był to Luzik i
relaks życia, gdzie wszystko się układa i płynie w harmonii i bez zawirowań. Nagle zerwał się niespodziany wiatr...i sytuacja uległa
radykalnemu załamaniu. Żaglówka nabrała rozpędu i przechyłu. Znikło słońce
zakryte chmurami. Zrobiło się ciemniej, szybciej i chłodniej - jak w życiu
szarpanym niepomyślnymi okolicznościami, które wytrącają nas z przyjemnego
komfortu i zmuszają do szybkich reakcji,do napiętych mięśni.Walka o równowagę żagla trwała czas jakiś w warunkach
wzburzonych fal i przed burzowej aury potęgującej uczucie spodziewania się
niespodziewanego i groźnego... cdn.
Komentarze
Prześlij komentarz