Wiara opiera się na tej jednej prawdzie: “Żadna broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra” (Izajasza 54,17).
W taki, czy inny sposób, wszyscy odczuwamy zranienie, nawet ci śmiejący się i beztroscy, choć często ukrywają je pijąc alkohol i żartując. Nie oznacza to jednak, że zranienie odchodzi. Kto odczuwa zranienie? Rodzice marnotrawnych synów lub córek, które odrzuciły ich poradę. Kochający rodzice smucący się z powodu oszustw i przewinień dzieci, które kiedyś były wrażliwe i dobre.
Zranienie
odczuwają ofiary rozbitych domów, porzucona żona, odrzucona przez swojego męża
dla innej kobiety, mąż, który utracił miłość swojej żony oraz dzieci, które
utraciły poczucie bezpieczeństwa.
Inni
cierpią na różne choroby: raka, choroby serca oraz dziesiątki tysięcy innych
ludzkich dolegliwości. Usłyszeć od lekarza: “Ma Pan raka, może Pan umrzeć!”
musi być przerażające. Jednak wielu z tych, którzy czytają to przesłanie
doświadczyło takiego bólu i cierpienia. Kochankowie
rozstają się ze sobą. Chłopak lub dziewczyna odchodzi, depcząc po tym, co
kiedyś było pięknym związkiem. Wszystko, co po tym pozostaje to złamane,
zranione serce. A co z
bezrobotnymi? Przygnębionymi, których marzenia rozwiały się? Chorymi nie
wychodzącymi z domu lub szpitala? Więźniami? Homoseksualistami? Alkoholikami? To prawda! W taki, czy inny sposób wszyscy odczuwamy zranienie.
Każda osoba na ziemi dźwiga swoje brzemię bólu i zranienia.
Fizyczne lekarstwo nie istnieje
Kiedy
jesteś głęboko zraniony żadna osoba na tej ziemi nie może powstrzymać
wewnętrznych zmagań i najgłębszych obaw. Nawet najlepszy z przyjaciół nie jest
tak naprawdę w stanie zrozumieć bitwy, przez jaką przechodzisz, ani zadanych ci
ran.
Jedynie
Bóg potrafi uspokoić fale depresji oraz uczucia samotności i uczucia doznania
niepowodzenia, które cię nachodzą. Jedynie wiara w Bożą miłość może uratować
zraniony umysł. Przebite i złamane serce, które cierpi w milczeniu może zostać
uzdrowione jedynie przy pomocy działania Ducha Świętego, które ma
nadprzyrodzony charakter. Nic za wyjątkiem Bożej interwencji tak naprawdę nie
poskutkuje.
Bóg musi
wkroczyć i przejąć kontrolę. Musi przechwycić nasze życie w momencie załamania,
wyciągnąć Swoje miłujące ramiona i roztoczyć Swoją ochronę i troskę nad
zranionym ciałem i umysłem. Bóg musi wyjść naprzeciw jako troskliwy Ojciec i
pokazać, że jest w tym obecny i że sprawia, iż sprawy wychodzą nam na dobre.
Musi On przy pomocy Swojej mocy rozwiać burzliwe chmury, zmusić do ucieczki
rozpacz i mrok, otrzeć łzy, a smutek zastąpić pokojem umysłu.
Dlaczego ja, Panie?
Najbardziej
boli to, że wiesz, iż twoja miłość do Boga jest silna, a jednak wygląda na to,
że nie rozumiesz tego, co On próbuje wypracować w twoim życiu. Mógłbyś
zrozumieć dlaczego modlitwy pozostają bez odpowiedzi, gdybyś był zimny względem
Jego miłości. Gdybyś uciekał od Boga prawdopodobnie mógłbyś zrozumieć dlaczego
stale przychodzą ciężkie próby i doświadczenia. Gdybyś był skończonym
grzesznikiem, który gardzi sprawami Bożymi, mógłbyś nakłonić siebie samego do
uwierzenia, że w pełni zasłużyłeś sobie na to, by zostać głęboko zranionym. Ale
ty nie uciekasz, nie odrzucasz Go w żaden sposób. Tęsknisz za wypełnianiem Jego
doskonałej woli. Tęsknisz za tym, aby przypodobać się Bogu, pragniesz Mu służyć
całym sobą. Dlatego właśnie twoje zranienie jest tak zastanawiające. To
sprawia, że odczuwasz, iż z tobą jest coś całkowicie nie w porządku. Zaczynasz
kwestionować swoją głębię duchową, a chwilami kwestionujesz nawet swoją
normalność pod względem psychicznym. Jakiś głos wydobywający się gdzieś z
twojej wewnętrznej głębi szepce: “Może jestem w jakiś sposób ułomny! Może
jestem tak głęboko zraniony, ponieważ Bóg nie widzi we mnie zbyt wiele dobrego!
Pewnie tak bardzo rozmijam się z Jego wolą, że musi mnie karać, by sprawić, że
będę posłuszny.”
Przyjaciele tak bardzo starają się pomóc
Przebite
lub złamane serce powoduje najbardziej rozdzierający ból, jaki znany jest
ludzkości. Większość innych ludzkich zranień ma charakter jedynie fizyczny. Ale
zranione serce musi znosić ból o charakterze zarówno fizycznym, jak i duchowym.
Przyjaciele i bliscy mogą być pomocni w ukojeniu fizycznego bólu złamanego
serca. Kiedy są w pobliżu, śmiejąc się, miłując i troszcząc się, fizyczny ból
łagodnieje i ma miejsce chwilowa ulga. Ale nadchodzi noc, a wraz z nią paniczny
strach duchowej agonii. Ból jest zawsze silniejszy w nocy. Kiedy zachodzi
słońce, niczym chmura nadchodzi samotność. Odczucie zranienia wybucha, kiedy
jesteś zupełnie sam, próbując zrozumieć, w jaki sposób radzić sobie z
wewnętrznymi głosami i obawami, które stale wychodzą na powierzchnię.
Twoi
przyjaciele, którzy tak naprawdę nie rozumieją, przez co przechodzisz, oferują
ci wszelkiego rodzaju proste rozwiązania. Tracą do ciebie cierpliwość.
Przeważnie są wtedy szczęśliwi i beztroscy i nie mogą zrozumieć, dlaczego po
prostu szybko nie otrząśniesz się z tego przygnębienia. Podejrzewają, że
pobłażasz sobie w użalaniu się nad samym sobą. Przypominają ci, że świat pełen
jest ludzi ze złamanym sercem, odczuwających zranienie, którzy jakoś
przetrwali. Jeszcze częściej chcą odmówić tą “jednorazową, wszystko uleczającą,
wszystko rozwiązującą” modlitwę. Mówi się tobie, abyś “wyzwolił swoją wiarę,
wyznał obietnicę, wyznał lekarstwo i odwrócił się od swojej rozpaczy.”
To
wszystko jest dobre i poprawne, ale jest to nauczanie, które pochodzi zwykle od
chrześcijan, którzy nigdy nie doświadczyli zbyt wiele cierpienia w swoim życiu.
Są oni jak przyjaciele Joba, którzy znali odpowiedzi na każde pytanie, ale nie
potrafili ukoić jego bólu. Job tak do nich powiedział: “... marnymi wszyscy
jesteście lekarzami” (Joba 13,4). Dzięki Bogu za przyjaciół, mających najlepsze
intencje, ale gdyby mogli doświadczyć twojej agonii chociaż przez jedną
godzinę, to zmieniliby swój sposób postępowania. Gdybyś postawił ich na swoim
miejscu chociaż raz, gdyby odczuwali to, co ty, doświadczając wewnętrznego
bólu, który znosisz, to powiedzieliby ci: “Jakże możesz to znieść? Ja bym sobie
nie poradził z tym przez co przechodzisz!”
Czas niczego nie leczy
Ponadto
istnieje to stare powiedzenie: “Czas leczy wszystkie rany”. Mówi się tobie,
abyś się trzymał, uśmiechał i czekał, aż czas znieczuli twój ból. Ale
podejrzewam, że te wszystkie zasady i frazesy dotyczące samotności zostały
wymyślone przez szczęśliwych, niezranionych ludzi. One brzmią nieźle, ale nie
są prawdą. Czas niczego nie leczy – czyni to jedynie Bóg!
Kiedy odczuwasz
zranienie, czas jedynie pomnaża ból. Mijają dnie i tygodnie, a agonia się
utrzymuje. Odczucie zranienia nie odejdzie ot tak sobie, bez względu na to, co
wskazuje kalendarz. Czas może wepchnąć ten ból głębiej do umysłu, ale jedno
przelotne wspomnienie może wyciągnąć je na powierzchnię.
Prawdą
jest, iż również nie pomaga świadomość, że inni chrześcijanie na przestrzeni
wszystkich wieków cierpieli przed tobą. Możesz identyfikować się z cierpieniem
postaci biblijnych, które przetrwały niebywałe próby bólu, ale świadomość, że
inni przechodzili przez wielkie bitwy nie uśmierza zranienia w twoim sercu.
Kiedy czytasz, jak wychodzili zwycięsko ze swoich bitew, podczas gdy ty nadal
jeszcze z nich nie wyszedłeś, twoje zranienie może się jedynie pogłębić. Powoduje
to, że czujesz się tak, jakby to oni byli bardzo blisko Boga, skoro otrzymali
takie odpowiedzi na swoje modlitwy. Czujesz się wręcz niegodzien Pana, ponieważ
twój problem przeciąga się, pomimo wszelkich twoich duchowych wysiłków.
Podwójny problem
Rzadko
zdarza się, że ludzie zostają zranieni tylko raz. Większość z tych, którzy
odczuwają zranienie mogą pokazać ci także inne rany. Ból nakłada się na ból.
Złamane serce jest zwykle delikatne i wrażliwe. Łatwo można je złamać, ponieważ
nie jest zabezpieczone twardą skorupą. Wrażliwość jest błędnie uważana przez
serca o twardej skorupie za podatność na zranienia. Cichość jest błędnie
osądzana jako słabość. Całkowite oddanie się komuś innemu jest błędnie uważane
za posuwanie się za daleko. Serce, które nie obawia się przyznać do swojej
potrzeby miłości jest błędnie osądzane jako “nazbyt zorientowane na seks”.
Wynika
stąd, że czułe serce, które szuka miłości i zrozumienia jest często tym, które
najłatwiej jest złamać. Serca otwarte i ufające są zwykle tymi, które są
najbardziej zranione. Ten świat pełen jest mężczyzn i kobiet, którzy odrzucili
miłość oferowaną im przez łagodne i wrażliwe serce. Te silne serca zamknięte w
twardych skorupach nie ufające nikomu, serca które dają z siebie tak niewiele,
serca które żądają, aby miłość była stale potwierdzana, serca które zawsze
sobie kalkulują, serca które zawsze manipulują i służą samym sobie, serca,
które obawiają się podjęcia ryzyka – te serca rzadko zostają złamane. Tacy
ludzie nie doznają zranienia, ponieważ nie ma w nich co zranić. Są zbyt pyszni
i skupieni na samych sobie, by pozwolić komuś na to, iż będą cierpieć w
jakikolwiek sposób. Chodzą wokoło łamiąc inne serca i depcząc po delikatnych
duszach, które dotykają ich życia, po prostu dlatego, że sami są tak gruboskórni
i mają tak przytępione serca, że myślą, iż każdy powinien być dokładnie taki,
jak oni. Twarde serca nie lubią łez. Nienawidzą zaangażowania się. Czują się
zadławione, kiedy są proszone, aby podzielić się czymś od serca.
Ci, który łamią serca
nie wychodzą cało tak łatwo
nie wychodzą cało tak łatwo
Częścią
bólu, jaki musi znosić złamane serce jest myśl, że złoczyńcy – temu który
złamał serce – ujdzie to wszystko na sucho. Serce mówi: “Jestem zraniony i
okaleczony, a jednak to właśnie ja płacę cenę. Złoczyńca wyjdzie z tego cało,
podczas gdy powinien zapłacić za to, co zrobił.” Na tym właśnie polega problem
z krzyżami – ukrzyżowana zostaje zwykle niewłaściwa osoba. Ale Bóg prowadzi
księgi i w Dniu Sądu zostaną one zbilansowane. Ale nawet i w tym życiu ci,
którzy łamią serca i ranią innych płacą wysoką cenę. Niezależnie od tego, jak
bardzo starają się usprawiedliwić swoje czyny powodujące zranienia, nie są w
stanie zagłuszyć wołania tych, których zranili, tak jak krew Abla, która wołała
z ziemi. Wołanie złamanego serca może przebić barierę czasu i przestrzeni i
siać strach pośród najtwardszych serc. Zranienia powodowane są zwykle zupełnymi
kłamstwami, a każdy kłamca musi w końcu zostać doprowadzony przed sąd.
Czy
istnieje ukojenie dla złamanego serca? Czy jest możliwość uleczenia tych
głębokich, wewnętrznych zranień? Czy da się z powrotem poskładać w całość
połamane części i uczynić serce jeszcze silniejszym? Czy osoba, która poznała
tak okropny ból i cierpienie może podnieść się z prochów depresji i odnaleźć
nowy sposób życia, cechujący się większą mocą? Tak! Z całą pewnością tak! A
jeśli by tak nie było, to Słowo Boże jest tylko żartem, a sam Bóg byłby kłamcą.
Ale to nie jest możliwe!
Pozwólcie,
że podzielę się z wami kilkoma prostymi przemyśleniami na temat, jak radzić
sobie ze swoim zranieniem.
1. Zaprzestań prób dojścia do tego,
jak i dlaczego zostałeś zraniony.
jak i dlaczego zostałeś zraniony.
To, co ci
się przydarzyło jest bardzo powszechną dolegliwością pośród ludzkości. Twoja sytuacja
nie jest wcale wyjątkowa. Taka jest dola ludzkiej natury. To, czy byłeś w
porządku, czy też nie, w tym momencie nie ma absolutnie żadnego znaczenia.
Teraz liczy się twoja chęć do ruszenia naprzód w Bogu i zaufania Jego
niezgłębionemu działaniu w twoim życiu.
Biblia
mówi:
“... Nie
dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który
służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami
cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego
radowali się i weselili” (1 Piotra 4,12-13).
Bóg nie
obiecał zapewnić ci bezbolesnego stylu życia. On ci obiecał “drogę wyjścia”.
Obiecał ci pomoc w znoszeniu twego bólu, dać siłę do postawienia cię z powrotem
na nogi, kiedy słabość sprawia, że się słaniasz.
Najprawdopodobniej
uczyniłeś to, co musiałeś. Poruszałeś się w obrębie Bożej woli, uczciwie idąc
za głosem swojego serca. Wszedłeś w to z otwartym sercem, chcąc dać coś z
siebie. Twoją motywacją była miłość. Nie wstrzymałeś wypełnienia Bożej woli –
uczynił to ktoś inny. Jeśli to nie byłaby prawda, to nie byłbyś tym, który
odczuwa takie zranienie. Odczuwasz zranienie, ponieważ starałeś się być
uczciwy.
Nie
możesz zrozumieć, dlaczego sprawy potoczyły się w tak odmienny sposób od tego,
czego można by oczekiwać. Przecież Bóg prowadził cię przez całą drogę. Twoje
serce pyta: “Po pierwsze, to dlaczego Bóg pozwolił na to, że się w to
wplątałem, skoro wiedział, że to nie skończy się dobrze?” Ale odpowiedź jest
jasna. Judasz został powołany przez Pana. Jego przeznaczeniem było być mężem
Bożym. Został on wybrany ręką samego Zbawiciela. Mógł być w potężny sposób
użyty przez Boga. Ale Judasz wstrzymał Boży plan. Złamał serce Jezusa. To, co
rozpoczęło się jako wspaniały, doskonały plan Boży, zakończyło się katastrofą,
ponieważ Judasz wybrał pójście własną drogą. Pycha i upór zniszczyły Boży plan,
który się realizował.
Tak więc
odłóż na bok wszelkie poczucie winy. Przestań potępiać samego siebie. Przestań
próbować dojść do tego, co zrobiłeś nie tak. Tak naprawdę dla Boga liczy się
to, o czym myślisz w tej chwili. Nie popełniłeś błędu, bardziej prawdopodobne
jest to, że po prostu dałeś z siebie zbyt wiele. Tak, jak Paweł musisz
powiedzieć: “Im więcej miłowałem, tym mniej byłem miłowany” (zobacz 2 Koryntian
12,15).
2. Przypomnij sobie o tym, że Bóg dokładnie wie
ile możesz znieść i nie pozwoli na to,
abyś doszedł do punktu załamania.
ile możesz znieść i nie pozwoli na to,
abyś doszedł do punktu załamania.
Nasz
kochający Ojciec powiedział:
“Dotąd
nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg
jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z
pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść” (1 Koryntian 10,13).
Najgorszym
rodzajem bluźnierstwa jest myśleć, że Bóg jest zupełnie poza wszelkim twoim
zranieniem i bólem, że niebiański Ojciec karci cię, że Bóg uważa, iż
potrzebujesz jeszcze jednego, czy dwóch złamań serca, zanim będziesz gotowy
przyjąć Jego błogosławieństwo. Wcale nie!
Prawdą
jest, że Pan karci tych, których kocha. Ale to karcenie jest tylko chwilowe, a
jego zamiarem nie jest zranienie nas. Bóg nie jest przyczyną zamieszania w
twoim życiu. Również i ty nią nie jesteś. Jest nią ludzkie potknięcie. Jest nią
wróg, siejący kąkol na twoim polu starań. Jest nią oszukaństwo w kimś, będącym
blisko ciebie, kto utracił wiarę w Boga. Wróg próbuje nas zranić przy użyciu
innych ludzi, tak jak próbował zranić Joba przez niewierzącą żonę.
Twój
niebiański Ojciec strzeże cię niezmrużonym okiem. Każdy twój ruch jest
kontrolowany. Każda łza jest przechowywana w specjalnym naczyniu. On
identyfikuje się z twoim bólem. Odczuwa każde zranienie. Wie również kiedy
zostałeś wystawiony na wystarczająco dużą ilość nękania ze strony wroga. On
wkracza i mówi: “Dosyć!”, kiedy zranienie i ból już dłużej nie przyciąga cię do
Pana, kiedy zamiast tego zaczyna ono wywierać negatywny wpływ na twoje życie
duchowe. Wtedy wkracza Bóg. Nie pozwoli On Swojemu ufającemu dziecku pogrążyć
się z powodu zbyt wielkiego bólu i agonii duszy. Kiedy odczucie zranienia
zaczyna pracować na twoją niekorzyść, kiedy zaczyna powstrzymywać twoje
wzrastanie, Bóg musi wkroczyć do akcji i wyrwać cię z bitwy na jakiś czas.
Nigdy nie pozwoli ci utonąć we własnych łzach. Nie pozwoli na to, by twoje
zranienie pogorszyło stan twego umysłu. On obiecuje przyjść dokładnie na czas,
aby otrzeć twoje łzy i dać ci radość w miejsce opłakiwania. Słowo Boże mówi:
“... Wieczorem bywa płacz, ale rankiem wesele” (Psalmów 30,6).
3. Kiedy najsilniej odczuwasz zranienie,
udaj się do swojej komory modlitewnej
i wypłacz całe swoje zgorzknienie.
udaj się do swojej komory modlitewnej
i wypłacz całe swoje zgorzknienie.
Jezus
płakał. Piotr płakał i to gorzko! Piotr niósł ze sobą uczucie zranienia
powodowane zaparciem się samego Syna Bożego. Chodził samotnie po górach,
płacząc w smutku. Te gorzkie łzy wypracowały w nim słodki cud. Powrócił, by
wstrząsnąć królestwem szatana.
Pewna
kobieta, która przecierpiała mastektomię napisała książkę zatytułowaną:
“Najpierw płaczesz”. Jakże jest to prawdziwe! Ostatnio rozmawiałem z
przyjacielem, który właśnie został poinformowany, że jest w końcowym stadium
raka. “Pierwsze, co robisz” – powiedział – “to płaczesz, aż ci zaczyna brakować
łez. Wtedy zaczynasz przybliżać się do Jezusa, aż wreszcie wiesz, że Jego
ramiona mocno cię ściskają.”
Jezus
nigdy nie odwraca Swojego wzroku od płaczącego serca. Powiedział On: “Sercem
skruszonym i zgnębionym nie wzgardzę” (zobacz Psalmów 51,19). Pan nigdy nie
powie: “Weź się w garść! Wstawaj i zażyj swoje lekarstwo! Zaciśnij zęby i osusz
swoje łzy.” Nie! Jezus gromadzi każdą łzę w Swoim naczyniu w wieczności.
Czy
odczuwasz zranienie? Intensywnie? No to śmiało – płacz! Płacz, aż łzy przestaną
lecieć. Ale pozwól tym łzom mieć źródło jedynie w zranieniu, a nie w niewierze
albo użalaniu się nad samym sobą.
4. Przekonaj samego siebie, że przetrwasz,
że wyjdziesz z tego,
że martwy czy żywy należysz do Pana.
że wyjdziesz z tego,
że martwy czy żywy należysz do Pana.
Życie
toczy się dalej. Będziesz zaskoczony tym, jak wiele możesz znieść, kiedy Bóg ci
pomaga. Szczęście to nie życie bez bólu czy zranienia. Wcale nie. Prawdziwe
szczęście polega na uczeniu się, jak żyć obecną chwilą pomimo całego tego
smutku i bólu. Jest to uczenie się, jak radować się w Panu, niezależnie od
tego, co wydarzyło się w przeszłości.
Możesz
czuć się odrzucony. Możesz czuć się opuszczony. Twoja wiara może być słaba.
Możesz myśleć, że jesteś znokautowany. Smutek, łzy, ból i pustka mogą cię
czasami pochłaniać, ale Bóg nadal siedzi na Swym tronie. On nadal jest Bogiem!
Nie
jesteś w stanie sam sobie pomóc! Nie jesteś w stanie powstrzymać bólu i uczucia
zranienia. Ale nasz błogosławiony Pan przyjdzie do ciebie, podłoży ci Swoją
miłującą rękę i podniesie cię w górę, abyś ponownie zasiadł w okręgach
niebieskich. Wyratuje cię od strachu przed umieraniem. Objawi Swoją
nieskończoną miłość do ciebie.
Głowa do
góry! Odnajdź zachętę w Panu. Kiedy otacza cię mgła i nie widzisz żadnej drogi
wyjścia z twojego problemu, spocznij w ramionach Jezusa i po prostu zaufaj Mu.
To On musi dokonać tego wszystkiego! On chce twojej wiary, twojego zaufania.
Chce, abyś głośno zawołał: “Jezus mnie kocha! On jest ze mną! On mnie nie
zawiedzie! On doprowadza teraz to wszystko do porządku! Nie będę przygnębiony!
Nie zostanę pokonany! Nie będę ofiarą szatana! Nie postradam zmysłów, ani nie
zatracę kierunku, który obrałem! Bóg jest po mojej stronie! Kocham Go, a On
kocha mnie!”
Najważniejszą
kwestią jest wiara. Wiara opiera się na tej jednej prawdzie: “Żadna broń ukuta
przeciwko tobie nic nie wskóra” (Izajasza 54,17).
---
Wykorzystano za zgodą World Challenge, P. O. Box 260, Lindale, TX 75771, USA
Wykorzystano za zgodą World Challenge, P. O. Box 260, Lindale, TX 75771, USA
Komentarze
Prześlij komentarz