Od defektu do perfekcji. Podróż w kierunku uzdrowienia z zespołu Downa

Artykuł pochodzi z magazynu Dominion Life vol.2 issue 1

Będąc w tym tygodniu w supermarkecie minęłam babcię z dziewczynką z zespołem Downa. Przeszłam obok nich i wtedy usłyszałam głos Ducha Świętego mówiącego do mnie: 'Czy będziesz miłować bliźniego swego jak siebie samego?' 
Uśmiechnęłam się i zanurkowałam między regałami przepatrując alejkę po alejce w poszukiwaniu babci i wnuczki. Już myślałam, że je zgubiłam ale w końcu się znalazły. Podeszłam do starszej pani i powiedziałam: - Czy wie Pani, że nasz rząd zapewnia doskonałą opiekę dzieciom takim jak ona? - Tak, wiem- opowiedziała z wdzięcznością - państwo zapewnia niesamowitą opiekę medyczną i pomoc domową dla dorosłych z zespołem Downa- powiedziałam - Tak jest- przytaknęła z uśmiechem - I w każdej z tych rzeczy pominęli Boga!- powiedziałam podniesionym głosem. Myślałam, że wybuchnę- Kiedy uznamy Jezusa i jego dokończone dzieło na krzyżu nie potrzebujemy ani trochę państwa, rządu ani lokalnych organizacji pomocy- oświadczyłam.
Opowiedziałam jej historię mojej córki i miałam szansę pomodlić się za tę dziewczynkę. Zaprosiłam ją na moją stronę internetową. Podziękowała i życzyła mi wszystkiego dobrego. Byłam zadowolona z tego spotkania, ale to nie wystarcza kiedy ma się świadomość Królestwa. 
Nazywam się Margaret Weishuhn i jestem „wojownikiem wolności” dla Bożego królestwa. W walce o wolność od ułomności dołącza do mnie coraz więcej ochotników.


Moja córka, Dorothy ma 3,5 roku i oprócz tego, że jeszcze nie mówi i ma jeszcze kilka pozostałości po wyglądzie charakterystycznym dla zespołu Downa, jest normalną małą dziewczynką. Przez ostatnie 3 lata studiowałam temat naszego autorytetu na tej planecie jako dzieci Bożych. Kiedy dostałam nauczanie Currego Blake'a o ofierze Jezusa (przez nauczanie DHT) to był „game over”.
Dowiedziałam się że 53 rozdział Księgi Izajasza był proroctwem o Jezusie i o tym co miał zrobić, kiedy przyszedł na ziemię. Czasowniki użyte do przekazania tego, co Jezus zrobi z grzechem i chorobami są takie same. Poniósł i choroby i grzechy na krzyż byśmy my nie musieli ich nieść. Zarówno odpuszczenie grzechów jak i uzdrowienie przyjmujemy przez wiarę. (Efezjan 2;8 „Łaską jesteście zbawieni (sozo= bezpieczny, zdrowy, cały) przez wiarę i to nie z was, Boży to dar”. Zrozumienie oryginalnego języka w tym wersecie jest kluczowe w zrozumieniu odkupienia przez ofiarę na krzyżu. 
Nie wystarczy wiedzieć, że to co zrobił Jezus jest prawdą, musisz wiedzieć jak w pełni skorzystać z ofiary Jezusa na krzyżu. Musisz wiedzieć jaki masz autorytet i chodzić w nim. Bóg zaczął uczyć mnie na temat mojego autorytetu już ponad 3 lata temu. Zaczęło się od czerwonych mrówek.
Czerwone mrówki zagnieździły się dokładnie w tym miejscu naszego ogrodu, gdzie bawiły się
dzieci i nie mogliśmy się ich w żaden sposób pozbyć. Próbowaliśmy wszystkiego, od środków chemicznych przez żwir aż po torturowanie gorącą wodą. To było absurdalne. Przeczytałam w I Ks. Mojżeszowej, że nadano nam autorytet nad każdym stworzeniem pełzającym po ziemi. Nie potrzeba być uczonym, żeby zauważyć, że mrówki pełzają po ziemi więc w tajemnicy wyszłam do ogrodu i rozkazałam im się wynieść. Po kilku dniach od mojej małej „pogawędki” z mrówkami, kiedy powiedziałam im, że mam nad nimi władzę nadaną mi przez Boga, mrowiska opustoszały. To było zdumiewające.
Zrozumiałam że mój autorytet nie dotyczy jedynie Ziemi i tego co się na niej znajduje (I Moj 1; 26-28) ale poprzez poznanie tego czym jest ofiara Jezusa na krzyżu zobaczyłam, że mam autorytet również nad niedoskonałymi chromosomami. 
Jako rodzina, przez ostatnie 3 lata byliśmy świadkami cudownych zmian w wyglądzie Dorothy. Najważniejsze z nich to prawidłowy wzrost, sprawność manualna, normalny rozwój fizyczny oraz prawidłowy rozwój poznawczy (brakuje jeszcze tylko mowy ale mimo to Dorothy pokazuje i wyraża to, co chce zakomunikować). Mowa również powraca. Jesteśmy świadkami zmian i transformacji zachodzących w jej ciele: kości przemieściły się w jej czaszce, jej szczęka staje się coraz szersza co powoduje, że zęby prostują się bo mają więcej miejsca! Kości policzkowe stają się bardziej widoczne, długość palców zmieniła się, zmarszczki w okolicy oczu zniknęły, linie papilarne na dłoniach się pokazują, jej mięśnie są mocne i wyraźnie zarysowane, nieprawidłowe umiejscowienie tłuszczu na szyi zniknęło już w 95% a szyja staje się smuklejsza, nawet kształt nosa się zmienia. Ukośność jej oczu zmniejsza się i Dorothy wygląda prawie normalnie. Proces transformacji przyspieszył w tym roku. Linia włosów na czole również się zmienia! Jej wzrost i waga według medycznych standardów USA jest w normie. Nawiasem mówiąc, jej inteligencja jest bardzo wysoka. Dorothy jest naszym piątym dzieckiem więc patrząc na innych okazuje się,  że to ona ma najlepszy zmysł mechaniczny w całej rodzinie! 
Drogi czytelniku, będziesz miał okazję trzymać w swoich rękach wyniki potwierdzające jej doskonałą budowę DNA. To się na pewno stanie. Od kiedy studiuję temat ofiary Jezusa pytanie brzmi nie „czy” ale „kiedy”. To już się wykonało. Całe upośledzenie musi się wycofać.
Zabiorę was w podróż po końcowym odcinku naszej drogi. Mogę ci powiedzieć jak to się zakończy- idealnym DNA. Mówię to mając absolutną pewność w Jezusie. On jest bohaterem. Będę prowadzić notatki z tego końcowego odcinka naszego biegu, zapisując każdą fizyczną zmianę oraz każde wzniosłe wydarzenie, które będzie mieć miejsce. Jesteście zaproszeni by biec sprintem razem ze mną do linii mety. To będzie zwycięskie okrążenie na miarę światową. 
Człowiek z zespołem Downa jest jeńcem na wojnie. Zespół Downa nie jest 'darem od Boga' jak wielu myśli. Poza niedorozwojem umysłowym i typowymi chorobami dziecięcymi wiele takich dzieci ma dodatkowe problemy zdrowotne. Około 40% z nich ma wrodzoną wadę serca. Są też częściej narażone na infekcje. Mają problemy z oddychaniem, ze wzrokiem, słuchem, z tarczycą itd. Średnia długość życia takiego człowieka to 55 lat (wg 'National Association for Down Syndrome').
Przytłumiony umysł, słabnące możliwości, zmniejszona żywotność, większe ryzyko raka – to wszystko związane jest z zespołem Downa. Nie ma nadziei na uwolnienie chyba, że znajdzie się jakiś „wojownik wolności”. „Bądź wola Twoja jak w niebie tak i na ziemi” (Mat. 6.10). Słuchajcie! W niebie nie ma żadnych defektów! 
Na 691 dzieci urodzonych w USA przypada jedno z zespołem Downa, a wg dr Brian Skotko, międzynarodowego eksperta w kwestii zespołu Downa i dyplomowanego genetyka, 92% kobiet będących w ciąży z takim dzieckiem postanawia przerwać ciążę.
Ew. Jana 10.10 „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały.” Zespół Downa jest złodziejem w najgorszym wydaniu. To jest złodziej tożsamości. Ludzie ukryci za twarzami, ciałami i umysłami z zespołem Downa to potencjalne matki, ojcowie, nauczyciele, astronauci, misjonarze, pastorzy, inżynierowie, piloci! Wróg okrada ich z otrzymanej od Boga tożsamości. Dlatego teraz wzywam do walki by uwolnić tych ludzi!
Mój przyjaciel, Andy Hayner, zwrócił mi uwagę, że chodzi o więcej niż tylko kradzież tożsamości takiego upośledzonego dziecka. Powiedział: „To jest część większej bitwy pomiędzy szatanem a Bogiem. Szatan nienawidzi obrazu Boga więc atakuje ten obraz w tych drogocennych istotach ludzkich. Jedynym powodem dla którego one są atakowane przez defekt jest nienawiść szatana do obrazu Boga w nich. Dlatego nie grajmy wg zasad szatana identyfikując ich z defektem, który wróg w nich umieścił przeciwnie do obrazu Boga. To jest nasze zadanie by zgodzić się z niebiańską wartością i wizją dla każdego człowieka, którego widzimy, by wypuszczać tych więźniów na wolność by mogli chodzić w pełni, na obraz Jezusa Chrystusa.”
Werset z Ew. Łukasza 10.19 jest jasny. To jest prawda. Mamy autorytet nad mocą nieprzyjaciela. Dosłownie jesteśmy ciałem Chrystusa na tej ziemi. Jeśli ma być jakieś Boże działanie przeciwko defektom to będzie to przez Jego ręce, stopy i usta (Jego ciało). To właśnie my, wierzący. Zwróć uwagę, że Jezus nie dawał nam przykładu jak żyć z chorobą. On pozbywał się chorób.   
Najważniejsze jest to, że Bóg nie jest odpowiedzialny za dzieci urodzone z upośledzeniem genetycznym czy niedorozwojem umysłowym, co więcej, przygotował już dla nich uzdrowienie. Jego dzieci po prostu potrzebują nauczyć się jak je przyjąć. 
Moja drogocenna córka będzie żyła tak jak Bóg to dla niej pierwotnie zaplanował. Będzie zawracać chłopakom w głowie tak samo jak jej starsza siostra i będzie uczyć się chemii i trygonometrii. Nie ma dla niej żadnych ograniczeń. Zapewne pewnego dnia moja córka otrzyma potwierdzenie na papierze tego co wykonało się podczas ubiczowania Jezusa, ale co z dziećmi i dorosłymi którzy nie mają nikogo w swoim życiu kto powie: ' To jest nie w porządku!' Co gdybyś ty był na ich miejscu? Co by było gdybyś to był ty?
Jeżeli wierzysz, że uzdrowienie dokonało się na krzyżu i wiesz jaki jest Twój autorytet na tej ziemi to nie potrzebujesz więcej wiary by modlić się o kogoś z defektem genetycznym niż o kogoś z nowotworem albo bólem pleców. To właśnie to jest ten problem, który musimy wyeliminować. Jego ranami już zapłacono za ich uzdrowienie. 
Nie przynoś ziemskiego jedzenia rodzinom w których urodziło się niepełnosprawne dziecko. Przynieś im chleb życia, który zmieni kierunek ich życia na zawsze. Rezultat może nie być natychmiastowy. Nie oczekuję, że zobaczę natychmiastową zmianę, choć to możliwe, ale myślę, że musimy poświecić się dla sprawy i po prostu iść. Źródło tego co wypuszcza więźniów na wolność płynie z ducha wierzących. To On. To On wykonuje tą pracę. Ty tylko idź. Jezus będzie uzdrawiał. Jezus chce ich uzdrowić. Idź i oddawaj przez to chwałę Bogu. Odzyskaj to co wróg odebrał ludzkości i jej Stworzycielowi.  Nie pozwól by cierpienie Jezusa poszło na marne dla ludzi, którzy urodzili się z niepełnosprawnością. 
Nie patrz na ułomność kiedy wypowiadasz nad nimi życie ale zobacz ich jako w pełni zdrowych. Patrz na ubiczowanego Zbawiciela, pozbawionego siły do tego stopnia, że nie był w stanie dźwigać krzyża, patrz na naszego Bohatera, patrz na Jezusa który nie wycofał się i poniósł tę ułomność żeby oni, tak cenne stworzenia Boże, nie musiały tego nieść. To jest bezprawie. Czas najwyższy na wyjście na wolność. 
To jest właśnie powód, dla którego chcę rozpowszechniać wieści o uzdrowieniu mojej córki. Tak, jest to proces. Tak, być może będziesz musiał wypowiadać słowa życia nad swoim bliźnim przez rok albo dwa. Jednakże wierzę, że nadejdzie czas kiedy nie będzie potrzebny tak długi czas. 
Osoby z ułomnością nie są w stanie walczyć za siebie samych, nie zadzwonią do Ciebie z prośba o modlitwę. Bardzo prawdopodobne jest także to, że ich opiekunowie, którzy zaakceptowali to kalectwo, w dobrej wierze będą próbowali ochronić ich przed tobą. Czy pomimo wszelkich przeszkód będziesz 'kochał bliźniego swego jak siebie samego'? Co by było gdybyś ty był na ich miejscu?
Przytaczając słowa słynnego hymnu: 'On umarł by uczynić nas świętymi, my chciejmy umrzeć by wyzwolić innych'. Niech umrze nasze 'ja'. To taki rodzaj śmierci, kiedy nie myślimy już o sobie samych, ale o naszych bliźnich, którzy możliwe, że nie wiedzą, że są uwięzieni w ułomności. Ich Stwórca woła: 'Wypuśćcie ich na wolność! Wypuśćcie ich na wolność!'




Margaret Weishuhn Freedom Fighter 


www.healingforchromosomes.blogspot.com



Artykuł pochodzi z magazynu Dominion Life vol.2 issue 1


Komentarze

Popularne posty