O duchowym podłożu hipochondrii i innych chorób duszy ludzkiej. Bajka o garbatym. Publikuję rozdział mojej powstającej książki Zabunkrowani.


Garou - jako Quasimodo "Dzwonnik z Notre Dame"
Najczęściej osądzamy rzeczy po ich wyglądzie. Nie staramy się dociec do samych korzeni danego, widzialnego stanu rzeczy. Po prostu orzekamy, że coś postrzegamy jako fakt i na tym poprzestajemy, często oceniając coś jednoznacznie.

Nie zrozumiemy w pełni hipochondrii i ludzi ulegającym tej chorobie jeśli nie dotrzemy do ukrytego, niewidzialnego jej podłoża, jakim jest lęk. Zgadzając się z faktem życia w świecie duchowym (jak pisałam o tym powyżej) – trzeba nam konsekwentnie pójść dalej – i stwierdzić, że człowiek musi przynależeć do jakiegoś kogoś jako byt zależny – albo należy do Boga, albo do diabła. Lęk jest jak otwarte drzwi do domu ludzkiego wnętrza zapraszającym demony, które ochotnie tam wchodzą i zaczynają się panoszyć. Istotą tych istot jest ostatecznie wywieranie presji, a w końcu zniewolenie, by zmuszać osobę pochwyconą w swoje posiadanie do ulegania jej, a w końcu do pełnienia swej woli.

W takim kontekście łatwiej nam pojąć pewne irracjonalne zachowania, skądinąd spokojnych i miłych niegdyś ludzi, którzy „potwornieją”- zaczynają tyranizować innych wokół, stają się obsesyjnie nieznośni i nie do poznania. Przestają być sobą. Coś dziwnego się z nimi dzieje. 


Czy człowiek może stać się ofiarą jakiś mrocznych sił demonicznych, które zmuszają go, by do im uległ s stał się taki, jak one same. „(...)Czemu bowiem ktoś ulega, tego niewolnikiem się staje” (II Piotra 2, 19). Dobrym przykładem jest kapo w obozie koncentracyjnym – z lęku przed śmiercią stał wykonawcą rozkazów i współpracownikiem oprawców, a więc jednym z nich. Jest jednocześnie i ofiarą i katem. Niekiedy bardziej okrutnym i zajadłym od tych, którzy wydają mu rozkazy.

Ludzie pozostający we władzy lęku łatwo zamieniają role pan – niewolnik w obrębie tej samej świadomości niewolniczej. W nowej rzeczywistości obserwujemy liczne przykłady materialnego zniewalania i zastraszania innych przez ludzi odczuwających prymitywną potrzebę kompensacji własnych ułomności.” 1

Oto zwierzenia mężczyzny, który wyraża swoje przeżycia związane z przeżywaniem hipochondrii, mówiąc o owym nieracjonalnym zjawisku spotwornienia jego skądinąd miłej niegdyś osoby:
„Konflikt wewnętrzny polegał głównie na tym że ja jako osoba otwarta, raczej miła niekonfliktowa stałem siępotworem. Szukałem konfliktów a jednocześnie wiedziałem, że to wbrew mojej naturze. Naprawdę źle się z tym czułem. Kłóciłem się ze wszystkimi. Słowna agresja była chlebem powszednim. Oczywiście w tych konfliktach to nie ja byłem winny tylko wszyscy inni. Wulgaryzm i brak zahamowań w artykułowaniu swoich racji były tak wielkie, że czasami zastanawiałem się czy to jeszcze ja. Widziałem to, ale jednocześnie pozwalałem na to, by tak się działo. Wiedziałem, że to wszystko co działo się z moim ciałem to efekt nerwów, nerwicy czy jakby tego nie nazwać, ale nie potrafiłem przestać tego robić. Zapętlałem się więc coraz bardziej. Cierpiąca pusta dusza dawała znaki poprzez ciało, że źle się dzieje. Niestety straty jakie sobie wyrządziłem pokutują do dzisiaj. Spustoszenie jakiego dokonałem odbija się do dziś.”

Leszek Kołakowski opowiada historię o garbatym. Jest to forma bajki, historia z „królestwa Lailonii”i można by ją tak potraktować jako zwykłą fikcję, historię fantastyczną opowiedzianą ku mądrej przestrodze. W bajce jednak zawarte są głębokie prawdy, za którymi stoi rzeczywistość. Jaką więc prawdę stara się przekazać w bajce o garbie polski filozof-mędrzec, Leszek Kołakowski?

Opisuje on sytuację zgoła niewiarygodną. Oto garb rozwija się na grzbiecie garbatego człowieka Ajio i rozwoju tego nie mogą powstrzymać, ani w żaden sposób zaradzić tej sytuacji uczeni medycy, którzy są kompletnie bezradni wobec problemu tego garba z całą swoją wiedzą medyczną o garbach2

W pewnym momencie dochodzi do zamiany ról – oto cichy i skromny Ajio przestaje być widoczny, gdyż jego garb przyjmuje kształty jego postaci i „bezczelnie”przejmuje kontrolę nad osobą prawdziwego jego właściciela. Następuje zamiana pozycji – oto osoba Aijo zostaje całkowicie zdominowana przez „demoniczny” twór i zajmuje niepodzielnie jego miejsce – żywi się jego życiem i żeruje na jego żywym ciele, tak, iż już nie wiadomo, który jest owym prawdziwym Aijo. Tym bardziej, że to garb ze swoją uzurpatorską naturą okłamuje wszystkich, że to on jest tym prawdziwym, a Aijo tylko jego garbem: „Ale, co gorsza, sobowtór okazał się wprawdzie zupełnie podobny do Ajio — tak że nawet własna żona Ajio nie mogła ich odróżnić - ale było to podobieństwo zupełnie zewnętrzne. Natomiast drugi Ajio miał zupełnie inny charakter niż pierwszy. Gdy tylko zaczął mówić, krzyczał i irytował się o byle co, i pomstował na wszystkich, a w szczególności na pierwszego Ajio. Nie chciał też wcale pracować, wszystkich obrażał i skarżył się, że pierwszy Ajio nie pozwala mu chodzić. Było to prawdą o tyle, że obaj byli zrośnięci plecami, a więc mieli nogi zawsze skierowane w przeciwną stronę i kiedy jeden szedł naprzód, drugi musiał posuwać się do tyłu. Było to niesłychanie niewygodne.”3 

Bajka o garbatym Ajio pokazuje nam jak dochodzi do zmiany osobowości zdominowanej przez złe (grzeszne) nawyki, którym człowiek ulega, jeśli w porę się nie ocknie i nie przeciwstawi z całą determinacją wrogowi i potworowi własnej duszy. W dalszym toku bajki opowiedzianej przez Leszka Kołakowskiego doszło do sytuacji, w której trudno już było rozpoznać kto jest kto i gdzie jest prawda: „Natomiast prawdziwy Ajio, coraz bardziej zrozpaczony i zalękniony, coraz bardziej niepewny, mówił jeszcze cichutko o sobie, ale jąkał się coraz bardziej i w końcu przestali go słuchać. Nowy Ajio był bezczelny, krzykliwy, kłócił się o byle co.
— Ależ ten Ajio się zmienił - mówili zmartwieni znajomi. -Poznać go nie można. Dawniej
był taki dobry i wszyscy go lubili, a dzisiaj wytrzymać z nim nie sposób.”4

Czy nie jest to ten sam opis, który zawarty jest w wypowiedzi byłego hipochondryka, kiedy mówi, że stał się potworem – nie poznawał samego siebie, a i otoczenie nie poznawało w nim tego miłego człowieka, jakim niegdyś był. Choroba i demon, który za nią stoi tak zdominowały cichą i miłą osobę, której imienia tu nie wymienię, że nagle stał się kimś innym. Podobnie jak w osobie alkoholika nie widać już człowieka (może niegdyś bardzo wrażliwego i czułego) tylko jego chorobę – demona, który go niszczy oraz maltretuje tych, którzy go kochają. Jako, że jedno zlało się z drugim i prawdziwe ja człowieka zostało niejako pochłonięte przez kłamliwego demona alkoholizmu, narkotyków, hipochondrii, itp. (tu możemy wymieniać cały szereg grzechów, które zawładnęły człowiekiem – np. obżarstwo, anoreksja, bulimia, pornografia, itp.) to właściwie widzimy tylko to, co jest aż nazbyt jawne i manifestacyjne. 

Tak jak w przypadku owego Ajio z bajki Kołakowskiego: „Pierwszy Ajio, ten prawdziwy, zaczął płakać cicho i mówić, że on przecież jest człowiekiem, a tamten drugi to tylko choroba; nikt jednak nie brał tego poważnie pod uwagę, bo drugi Ajio za-krzyczał go natychmiast i obrzucił wyzwiskami. Tylko mały synek Ajio płakał głośno i wołał, że to jest jego tatuś, a tamten jakiś obcy pan, ale nikt go nie słuchał, bo małe dzieci nie mają tyle rozumu, żeby lepiej od dorosłych odróżniać, co jest prawdziwe.”(s. 18).

W taki więc sposób, gdy człowiek ulega grzechowi i władcy, który za nim stoi, sam zaczyna gubić się w swojej tożsamości, zaczyna zatracać siebie, tak, iż prawdziwe ja człowieka staje się stłamszone, a w końcu całkiem zdegenerowane, zniszczone przez zgubny, demoniczny nawyk – np. alkoholowy, hipochondryczny, pracoholiczny, itp. Tragicznie realny jest ten fantastyczny na pozór scenariusz przedstawiony i poddany pod filozoficzny namysł w bajce Kołakowskiego. Mówi on o całkowitym pochłonięciu osobowości człowieka przez to, czemu on ulega, czy to „chorobie”, jakiej się nie przeciwstawia, grzechowi, któremu folguje, złemu nawykowi karmionemu przez zwykłą zgodę nań. Gdyby garbaty Ajio zdecydowanie przeciwstawił się swojemu garbowi to wypadki mogłoby potoczyć się inaczej. A wskutek przyzwolenia i bierności bohater bajki został pokonany i unicestwiony, bo to coś nieludzkiego wzmacniało się i stało się wreszcie niedobrym, bezwzględnym panem w jego własnym domu, przejmując niepodzielną władzę nad „zastraszonym” człowiekiem. Garb może przejąć władzę nad człowiekiem, a wtedy już nie ma prawdziwego człowieka, lecz pozostaje sam garb.

Proces utraty siebie, swojego człowieczeństwa, swej duszy może zacząć się zatem całkiem niewinnie. Przykładowo można zacząć biadolić i narzekać z powodu jakiejś porażki, pomyłki czy nieszczęścia, ale gdy narzekanie staje się przyzwyczajeniem to zamienia się w zrzędliwy charakter, w którym można się tak dalece zatracić, że nie pozostanie już nic oprócz samego zrzędzenia, jeśli człowiek się nie obudzi w porę i nie zacznie pragnąć, by to odrzucić jako coś chorego i niszczącego w istocie. Spotykamy takie osoby wokół siebie, które zatruwają atmosferę duchową tym, co noszą w środku i co wychodzi poprzez ich usta.

Lewis opisuje fenomen rozwoju grzesznego nawyku (garbu) następująco na przykładzie „zrzędzenia”:”(...) zaczyna się zwykle od zrzędliwego nastroju, ale się z nim nie identyfikujesz, może nawet krytykując go. Jednak kiedyś, w ponurej chwili możesz zapragnąć tego nastroju, dobrowolnie go przyjąć. Wtedy jeszcze możesz żałować i podnieść się z niego, ale nadejdzie dzień, kiedy nie będziesz już w stanie tego zrobić. Nie będzie już twojego ja, które mogłoby ten nastrój krytykować albo się z niego cieszyć; nie zostanie nic oprócz zrzędzenia, które jak maszyna nie będzie mogło przestać się kręcić.”5

Z hipochondrią jest podobnie jak z tym garbem, który narzuca swoją nie-ludzką tożsamość człowiekowi. Gdy w porę człowiek nie zorientuje się w owej demonicznej strategii wroga może przyjąć kłamstwo, że jest chory jako coś swojego, a wtedy nie walcząc z tym zostanie prędzej czy później owładnięty „obsesją” choroby, która go bez granic pochłonie i obejmie nad nim władzę i kontrolę.
W końcu prawdziwy Ajio został całkowicie pochłonięty i unicestwiony przez okrutnego garba ( czytaj demona), który pastwił się nad jego synkiem. 

To nie koniec tej smutnej, acz jakże prawdziwej historii. Wcielony demon garba (ucieleśniony garb) zaczął wywierać społeczny wpływ przez zastraszające kłamstwa, które miały podważyć prawdziwość tożsamości obywatelikrólestwa Laionii oraz wmówić im, że są swoimi garbami: Zaczął mówić ludziom, że nie o to chodzi, że są po prostu garbaci, tak jak się rozumie zwyczajnie, ale że sami są po prostu garbami, że kiedyś wyrośli na plecach swoich sobowtórów, którym zdarzyło się to samo, co jemu kiedyś; on jednak pozbył się swego garbu dzięki cudownym proszkom, a inni tego nie zrobili, wskutek czego doprowadzili do tego, że garby ich zjadły. Teraz, poza nim jednym, chodzą po świecie same garby, a nie prawdziwi ludzie. „Jesteś garbem — syczał do
każdego spotkanego człowieka — rozumiesz? Jesteś garbem, a nie żadnym człowiekiem!” (s. 19).

Taka jest natura diabła – i jego demonów, by w nienawiści do człowieka stworzonego na obraz Boga szydzić, a w ostateczności okłamać i zniszczyć całe społeczeństwa, a nie tylko pojedyncze jednostki. Historia o garbie, który poprzez kłamstwo, manipulacje i zastraszenie zmienia prawdziwych ludzi w garby ukazuje nam prawdę o oddziaływaniu demonów, które działają poprzez silne jednostki i mogą doprowadzić do społecznego zniewolenia całych miast i narodów.6

Potwór zmuszający do pełnienia swojej woli wskazuje na działanie sił zła demonicznego, który najpierw „zasiewa” złą, opartą na kłamstwie wiarę w chorobę, a następnie wciąga swą ofiarę w czeluść hipochondrii.
Nasuwa się znaczące pytanie: skoro tak się rzeczy mają to cóż my sami możemy zrobić w kwestii obrony się przed tą niewidzialna złą istotą? Stoimy przed dylematem ludzkich wyborów i ich konsekwencji na całą wieczność: czy wybierzemy kłamstwo i wygodę życia „jak większość”, która  może doprowadzić do tragedii czy będziemy chcieli poznać prawdę,za cenę utraty „komfortu” i owego pozornie spokojnego staus qvo? W tym sensie wolność kosztuje. Nie przychodzi łatwo, lecz w walce zapierania się wobec, co łatwe, znane, oswojone jak świat, z którym się pogodziliśmy i na swój sposób ułożyliśmy. Jak powiada C. S. Lewis:

Nie chcieliśmy żeby co innego okazało się prawdą. Obawialiśmy się prostackiej wiary w Zmartwychwstanie, zerwania z duchem czasu, ośmieszenia, ale przede wszystkim baliśmy się prawdziwego życia duchowego, jego lęków i nadziei.”7



1Tolerancja dla przemocy a świadomość niewolnicza, www.warsztaty rozwoju.com
2Medycyna i lekarze ciągle stają wobec odwiecznego dylematu trafnie wypowiedzianego przez jednego z debatujących lekarzy w bajce L. Kołakowskiego:”Leczenie chorego, drogi przyjacielu, nie ma nic wspólnego z widokami na uzdrowienie — powiedział lekarz starszy. -Jest to główna zasada naszej sztuki. Celem leczenia jest leczyć, podobnie jak celem śpiewania jest śpiewać, a celem grania - grać.” . Leszek Kołakowski, Bajki różne. Opowieści biblijne. Rozmowy z diabłem, Warszawa 1990, s.15.
3Tamże, s. 16.
4Tamże.
5Podział ostateczny, s.68.
6Por. E. Fromm, Ucieczka od wolności, Książka Fromma znakomicie ukazuje mechanizm zniewolenia nazizmu jak społecznej ucieczki od wolności i poddaniu się „demonicznemu” systemowi ideologii Hitlera, która obiecywała słabemu, niepewnemu społeczeństwu wizję mocy, władzy i ważności.
7C. S. Lewis, Podział ostateczny, wyd. cyt. s. 36.

Komentarze

Popularne posty