Szczerość ważniejsza niż poprawność. Kilka uwag na bazie rozmów Hioba z Bogiem
Dziś dotarłam do tej części historii Hioba, gdzie po
wypowiedzeniu swych mów wszyscy ich uczestnicy (tj. Hiob i jego przyjaciele)
zamilkli w końcu. Wtedy do akcji wkracza Bóg. Zaczyna on od słów: Któż to
zaciemnia mój plan słowami bezmyślnymi?
Zwraca się do jednak bezpośrednio nie do przyjaciół
Hioba, którzy „bronili” Boga przed jego pełnymi żalu wylewami serca, lecz do
samego Hioba. Najwidoczniej interesuje go Hiob i jego serce. Dziwny to obrót
wydarzeń. Dlaczego Bóg nie przyznał racji i nie stanął za słuszną teologicznie
argumentacją jego „kumpli”? Dlaczego zwraca się tylko do Hioba. Zastanawiałam
się nad tym.
W
rozdziale 38,39 i 40 Bóg przeprowadza z Hiobem swoistego rodzaju rozmowę –
coaching, w którym Bóg zadaje tylko same pytania Hiobowi. Mają one na celu
uświadomić Hiobowi upór jego serca, jego przyczynę oraz sprawić, by Hiob stanął
w prawdzie o sobie – o stanie swej duszy tak bardzo rozgoryczonej i pełnej żalu
do Boga. Wydaje się, że Bogu tak bardzo nie przeszkadza cały ów zgorzkniały i
„oskarżycielski” wylew serca Hioba, jego samoobrona (udowodnianie swej
sprawiedliwości). Bardziej zależy Mu na tym, aby się on zatrzymał i podjął
dialog z Bogiem, by usłyszał to, co On ma do powiedzenia, po to, by prawda go
uleczyła. Hiob w końcu, po słowotoku wypowiedzianego z głębi siebie bólu i żalu
jest w stanie przystanąć i usłyszeć Boga.
Kiedy
Bóg zaprasza Hioba do rozmowy słowami: „(...)będę cię pytał, a ty mnie
pouczysz” to już samo postawienie sprawy w taki sposób burzy nasze schematy
myślowe i „biblijne” podejście do tematu rozmów człowieka z Bogiem. Jak
człowiek może pouczać Boga? Samo takie myślenie, że ułomny i wpadający w
pułapki błędu człowiek mógłby dopuścić się tak bezczelnej i aroganckiej postawy
„pouczania Boga”, zakrawa na skandal z punktu widzenia poprawnej teologii. Nie
mówiąc już o tym, że i sam obraz Boga, który nie tylko dopuszcza, ale i zachęca
Hioba do tak paradoksalnej rozmowy rozwala z kolei sam obraz Boga. Wynika
wprost, że Bóg nie ma problemu z „bycia pouczanym”, ani tym bardziej ze
szczerością swojego rozmówcy. Styki w mózgu się przepalają. (szczególnie
teologom).
Szczerość
Hioba jest do bólu, a jako że z bólu wyrasta jest pełna emocji (żalu, goryczy,
poczucia niesprawiedliwości i krzywdy, itp.), które zaburzają rozsądek i
trzeźwe myślenie. Ale w takim miejscu rzeczywistym jest Hiob, a Bóg pragnie w
tym właśnie miejscu jego stanu serca i umysłu spotkać się z Nim. Tu ujawnia się
wielka pasja Boga – spotkać się prawdziwie z prawdziwym człowiekiem. Bez całej
tej wiedzy biblijnej i poprawności teologicznych argumentów. Bogu chodzi o
serce człowieka. O to, co on rzeczywiście czuje, myśli i przeżywa w głębi
swego jestestwa.
I
ta jedna rozmowa z Bogiem zmienia całkowicie życie Hioba. Konfrontuje go z tym,
że on sam budował swoje życie na własnej sprawiedliwości i dobrych uczynkach, a
tak naprawdę nie miał relacji z Bogiem. Zaczyna rozumieć, że łatwo mu było
czcić Boga , który mu błogosławi i „nagradza” jego prawość. I nietrudno mu było
być prawym i „sprawiedliwym”, gdy rzeczy szły pomyślnie. W cierpieniu nie
odwraca się co prawda od Boga, nie złorzeczy mu, ale próbuje ciągle obronić
siebie mówiąc wprost: „Jestem sprawiedliwy, a Bóg pozbawił mnie prawa.”(34,5).
Myślę,
że Hiob doszedł w końcu do takiego momentu, że usłyszał Boga i zobaczył, że On
nie jest przeciwko niemu w tym miejscu jego załamania i wylewu bólu. Następnie
odkrywa ( na pewno po raz pierwszy) serce Boga. Myślę, że wielkim zaskoczeniem
jest dla niego zrozumienie, że wielki i potężny Bóg sam zainteresowany jest
tym, co on czuje i jak myśli. To mu pokazuje, że jest dla Boga ważny.
Przyznaje
i wyznaje:„Ze słyszenia słyszałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało
cię. (Ks. Joba, 42,5). To mi pokazuje, że można przez wiele lat być
wierzącym, ale nie mieć doświadczenia Boga. Być wyschniętym wewnętrznie jak
wiór i nie mieć żadnych ponadnaturalnych spotkań i przeżyć z Bogiem. I znać
Boga z drugiej ręki – ze słyszenia (z kazań, nauczań, itp.). Serce człowieka
jest jednak głodne Boga żywego. „Jak jeleń pragnie wód płynących. Tak dusza
moja pragnie ciebie, Boże!Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego! Kiedyż przyjdę
i ukażę się przed obliczem Boga.”(Psalm 42,2-3). Głodu serca nie da
się oszukać. Nie zapchają go fast foody aktywności religijnej, czytania Słowa
Bożego na okrągło i przymus bycia poprawnym. I religijne slogany, że można
tylko przez suchą wiarę przeżyć całe życie. Nasze serca są jednak
zaprogramowane na doświadczanie Bożej obecności, na odczuwanie Boga, na
słyszenie Jego głosu, na spotkania, takie jakie przydarzyło się Hiobowi.
Nasz
bohater Hiob zaczyna także rozumieć, że Bóg nie jest rozgniewany tym, co z
obfitości zbolałego serca wypowiadał przeciwko Bożej sprawiedliwości, lecz daje
mu przestrzeń do tego, by zrozumiał samego siebie i to, w czym się mylił, czego
w rozpaczy i cierpieniu kompletnie nie dostrzegał. Doświadczenie akceptacji Bożej w sytuacji,
gdy on sam spierał się z Bogiem złamało upór jego serca. Pojął, że jego
widzenie sytuacji i Bożych planów, co do jego życia i przyszłości był „zaćmiony
bólem i druzgocącym doświadczeniem nieszczęścia w każdej dziedzinie swojego
życia.
Bardzo
uwalniającym dla Hioba musiało być to nowe „objawienie” Boga, który nie ma problemu ze szczerą nieświadomością dotyczącą
Jego charakteru, lecz chce być poznany takim jakim jest, a nie z teoretycznej
wiedzy biblijnej. Nie obchodzą go poprawne teologiczne wywody, w których nie ma
życia. Wiedza wszakże nadyma. A Bóg pragnie spotkać się z całym człowiekiem –
nie tylko z jego głową, lecz emocjami (także tymi negatywnymi), ukrytymi
problemami, zranioną duszą. Nie interesuje Go jak być powinno, lecz jak jest
naprawdę. Nie degustuje się
problematycznym człowiekiem, który ma wiele zranień wykrzywiających mu obraz
siebie samego, Boga oraz innych ludzi. Chce o tym z nimi rozmawiać. A On mówi
Słowem. Ale nie Słowem – literą, lecz Słowem – Duchem, który przenika do serca
człowieka, które otwiera się przed nim w całej prawdzie swojego stanu. Nie
zawsze poprawnego. Najczęściej zmąconego złymi doświadczeniami życiowymi, w
których człowiek był rozczarowany Bogiem i dramatycznie pytał się w głębi
siebie, gdzie byłeś gdy to się stało?
Ta
jedna rozmowa Hioba z Bogiem na trwałe zmieniło hiobowe poznanie dobroci i
wspaniałomyślności Boga. Jego łaskawości i miłości. Doprowadziła go do
prawdziwej pokuty wyrażonej „ słowami: ”przeto odwołuję moje słowa i kajam
się w prochu i popiele”. To była autentyczna zmiany sposobu myślenia o Bogu, o sobie, o
całej tragedii, jaka go dotknęła.
Stąd
pochwała postawy „niepoprawnej” i wylewnej szczerości Hioba, a nagana jego
przyjaciół, z całą ich poprawną apologetyką Boga, w której stają oni de facto
przeciwko swemu przyjacielowi i dobijają go swoją „logiką”. Pod szczerością
Hioba przeciwko poprawności jego przyjaciół tym podpisuje się Bóg stwierdzając
wprost, że Jego obrońcy mówiąc zgodnie z Biblią nie mówili prawdy. (42,8). To
mi pokazuje raz jeszcze, że można mówić biblijnie wykazując ludziom jak nie
biblijne jest mówienie i odczuwanie Boga i w ten sposób dobijać ludzi.
Dla
ludzi pomagającym innym ludziom w ich problemach ( np. doradców
chrześcijańskich) historia Hioba daje
praktyczną wskazówkę, że aby autentycznie pomóc drugiemu człowiekowi w jego
biedzie i bólu trzeba usługiwać z poziomu Bożego serca, a nie z poziomu wiedzy
i „moralizatorstwa teologicznego”.
Komentarze
Prześlij komentarz